czwartek, 5 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 23

No i zaczęło się grzebanie w szafie. Do cholery! Nie mam się w co ubrać! Po dłuższym zastanawianiu się nad moim strojem postanowiłam założyć czerwoną sukienkę z koronką, która sięga mi do połowy ud. Nie wiem, czy wiecie, ale jak kiedyś byłam na zakupach z Nowakowskim to mi ją kazał kupić. Powiem szczerze, że gust to on ma za przeproszeniem zajebisty! Ale to nie ważne. Przed założeniem mojej zacnej kiecki weszłam pod prysznic i zatraciłam się w jakże przyjemnej kąpieli. Umalowałam się lekko, ponieważ nie chciałam wyglądać jak jakiś plastik! No sorry bardzo, ale ja nie z tych dziewczyn, które myślą, że jeśli nałożą na siebie kilo tapety to są takie strasznie piękne... Szczerze powiedziawszy nie na widzę takich osób. Po zrobieniu tych innych upiększających pierdół i ubraniu się spojrzałam w lustro. Efekt moim zdaniem nie był taki zły. Usiadłam na kanapie i czekałam na Bartka, bo jak zwykle on nigdy nie może wcześniej wrócić do domu tylko szlaja się nie wiadomo gdzie. Ech. Faceci. Dopiero o 19:00 Kurek raczył zawitać do domu i zacząć się szykować. Okazało się, że został jeszcze na treningu Resovii. I weź tu zrozum człowieka. Gdy już się wyszykował byłam pod wrażeniem! Wyglądał świetnie! Nie przypuszczałam nigdy, że ma taki świetny gust! No i okazało się oczywiście, że to jednak Bartek musiał czekać na mnie, bo mądra ja zapomniała naszykować sobie butów, kopertówki i żakietu! Ja to jednak jestem głupia... Po ogarnięciu się już do końca wyszliśmy z domu. Nie wiem co mu odbiło, ale w ogóle się do mnie nie odzywał. Focha strzelił czy co? Gdy doszliśmy na miejsce byłam porządnie zaskoczona. Czemu? Bo klub był zarezerwowany tylko dla naszej dużej ekipy. Ale ekstra! Nie będzie jakiś namolnych hotek proszących o autografy itd. Weszliśmy do środka. Skromnie mogę stwierdzić, że nawet ok jest ten klub. Nie ma tylko striptizerów, ale jakoś to przeżyję. Żartuję oczywiście. 
-Ja to jednak mam gust!- krzyknął Nowakowski pierwszy raz widząc mnie w tej czerwonej sukience. Wszyscy spojrzeli w na niego z miną typu "o_O", a potem ich wzrok skierował się na mnie. 
-No Agata wygląda ślicznie, ale co niby ty masz z tym spólnego?- zapytał lekko poddenerwowany Bartman. Jakoś od samego początku naszej znajomości strasznie dziwnie się zachowuje.. 
-A takie tam wspólne zakupy.- powiedziałam i poszłam po drinka. 
-To co? Zaczynamy konkursik?!- zapytał przeraźliwie krzycząc Wrona. 
-Ale, że tak na sucho?- rzekłam razem z Igłą po czym zaczęliśmy się śmiać. 
-Co ty Aga! W myślach mi czytasz? Coraz bardziej zaczynam cię lubić kobitko, oj coraz bardziej. 
-I vice versa Krzysiu.- odpowiedziałam puszczając oczko. 
-Dobra panowie i panie! Czas rozkręcić imprezkę bo tu jakoś sztywno się zrobiło!- krzyknął Winiar, a my mu przytaknęliśmy. Zabawa zaczęła się rozkręcać, więc czas na konkurski karaoke. Za bardzo to nie chce mi się śpiewać, ale co poradzić. Ustaliliśmy, że będziemy śpiewać po trzy piosenki każdy, który bierze udział. Jakiś chłopak zaczął rozstawiać na scenie mikrofony patrząc się na mnie jakoś tak dziwnie. Kogoś mi ten koleś przypomina, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć kogo. Nasz szanowny skład jury to: Achrem, Nowakowski i Pliński. Jako pierwszą piosenkę miałam zaśpiewać piosenkę Can You Feel My Heart. No chyba ich pojebało! Przecież ja nie mam tak mocnego głosu i w dodatku tą piosenkę śpiewa facet! No bez jaj... Zgadnijcie kto mi tą piosenkę wybierał! Oczywiście, że Ignaczak! Kto by inny?! Popatrzyłam na niego niezbyt ciekawym wzrokiem i z głośników poleciały pierwsze dźwięki muzyki....

                                                    **************************

W końcu odważyłam się dodać coś na tego bloga. Kompletnie nie mam do niego weny! Wiem, że rozdział jest beznadziejny i w ogóle, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie... Jeszcze raz bardzo was przepraszam. Kolejnym powodem mojej tak długiej nieobecności przy tym opowiadaniu jest wystawianie ocen w szkole. Musiałam sporo nadrobić i poprawić, aby mieś czerwony pasek na świadectwie, ale jak na razie wszystko na to wskazuje, że będę go mieć...
A tak w ogóle to tak bardzo, źle jest? ;) 

poniedziałek, 12 maja 2014

ROZDZIAŁ 22

-Łee. A jego to sobie bierz. -Ejjjj!- wydarł się Kłosik. 
-To ty nadal masz głośnomówiący?!- Sylwia zaczęła się drzeć. 
-No tak jakby...-wyszeptałam lekko skruszona. No bo jak zacznie się na mnie drzeć to koniec świata normalnie. 
-Jak mogłaś! Rozliczymy się w sobotę! Zobaczysz! Nie przeżyjesz tego! Szykuj sobie kase na pogrzeb i trumnę!- nie wiem czemu, ale po tych słowach wybuchnęłam śmiechem. 
-A pro po soboty kochanie! Wezmę ze sobą jeszcze pary towarzyszy. Pa.- rozłączyłam się bo nie czułam potrzeby prowadzenia z nią dalszej konwersacji. xD
Wszyscy na mnie spojrzeli... Pewnie zaraz będą się czepiać, czy coś. 
-No co się tak patrzycie?-zapytałam. 
-Na serio podoba ci się Nowakowski i Bartman?-odpowiedział mi pytaniem Pliński. Jego to już chyba do reszty pojebało. Przepraszam za wyrażenie, ale musiałam...
-Dawno i nie prawda debilu!- zaczęłam się śmiać. 
-No ale przyznaj że mojemu urokowi osobistemu się nie oprzesz.- rzekł Zibi i puścił mi "perskie oczko". 
-Wiesz...oczy to ty i może ładne masz, ale mam słabość do niebieskookich blondynów.- uśmiechnęłam się i już miałam iść zbierać piłki po treningu, ale mi przeszkodzili. 
-Czyli twój ideał to Kłos?!-krzyknął Wronka. To im się teraz zebrało na omawianie mojego ideała faceta... Porażka. 
-Karol ma czekoladowe oczy, a nie niebieskie!
-Czyli Piotrek...-westchnął Lotman. Yyy. Przecież on ma żonę, co nie?
-Hahahahaha. Ale wy zabawni jesteście. Przecież nie tylko on ma blond włosy i błękitne oczy! No ale tak prawdę mówiąc ci z brązowymi też są ekstra. 
Teraz dopiero zauważyłam, że Piotrek pożera mnie wzrokiem. Dosłownie.
-Boziu. Nie patrz się tak na mnie!-krzyknęłam w stronę Pita.
-Niech ja tylko spotkam Sylwię..-dodałam pod nosem. 
-Dobra. Dajcie jej już spokój, ok? To o której w końcu idziemy na tą imprezę?-rzekł Kurek. Dziękuję braciszku, za uratowanie mnie z tej...dziwacznej sytuacji. 
-O 20:30 przed klubem. Tam gdzie zawsze Bartuś.-rzekł zadowolony Bartman. Ciekawe z czego się tak cieszy jełop. 
-Tam gdzie jest zawsze karaoke?-upewniał się Bartek. ZB9 przytaknął a ja od razu zerwałam się na równe nogi. 
-Ja śpiewać nie będę. Nie mam zamiaru! Nie umiem! 
-Oj przestań! Doskonale wiemy, że śpiewasz doskonale.-powiedział  jednocześnie Wlazły i Zati. 
O Zati! W ogóle o nim zapomniałam! Na serio mówię. Tak cichutko siedział. Teraz właśnie zdałam sobie sprawę, że przebywanie z NIMI nie działa na mnie dobrze. 
-Dobra, dobra! Sovia trenuje, a Skra do szatni i szykuje się na masowanko.-rzekłam. Skrzaty od razu się pobudzili i sprintem pobiegli do szatni. No debile. Po prostu debile. Ale i tak ich uwielbiam. 
Po masowaniu tych bydlaków pojechałam do domu. Na Bartka nie czekałam, bo po co. No i zaczęło się grzebanie w szafie. Do cholery! Nie mam w co się ubrać!

                                                    *************************
Beznadzieja, beznadzieja i jeszcze raz beznadzieja...
Aż tak źle jest? ;( Przepraszam, że tak krótko i bezsensownie, ale jutro mam sprawdzian z matmy więc wiecie... 
Chciałabym was również zaprosić na moje kolejne opowiadanie siatkarskie. Ukazał się już pierwszy rozdział :D http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com

piątek, 9 maja 2014

INFORMACJA

        
              Zapraszam na mojego nowego bloga z opowiadaniem siatkarskim. Pojawili się już w nim bohaterowie. Serdecznie zapraszam. Może wam się spodoba. Jeszcze dzisiaj postaram się dodać prolog :) http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com

sobota, 3 maja 2014

ROZDZIAŁ 21

-Jak pewnie już wiesz, zostałem trenerem Reprezentacji i mam dla ciebie pewną propozycję...-Ale co ja mam z tym wspólnego?- weszłam mu w słowo. Wiem, że to tak niegrzecznie, ale czy ja kiedykolwiek byłam grzeczna? Nawet w podstawówce czasami rodzice musieli przychodzić do szkoły, bo "przypadkowo" uderzyłam jakiegoś chłopaka. No sorry bardzo, ale on ze mną zaczął, a ja już od dziecka byłam uparta jak osioł i duma nie pozwoliła mi tego puścić płazem temu babskiemu bokserowi! Dobra, mniejsza z tym...
-Daj mi dokończyć Aga. Chciałbym abyś została fizjoterapełtką chłopaków. Umowę podpisałabyś w Spale na zgrupowaniu. Przez cały sezon jeździłabyś z nami praktycznie wszędzie. Nie będę ci mówić na czym polega zawód fizjoterapełty bo przecież to wiesz doskonale.- rzekł Antiga, a mnie zatkało! Miałabym jeździć z chłopakami na każdy mecz i w ogóle, a potem ich w dodatku jeszcze masować?! Ale czad. 
-Ale serio mówisz?- nie mogłam w to uwierzyć. Ja- Agata Kurek, miałabym zostać ich fizjoterapełtką? :)
-Oczywiście, że tak. To co? Zgadzasz się, czy ,mam szukać kogoś innego?
-Pewnie, że się zgadzam! Tylko mam prośbę. Nie mów nic chłopką. Chciałabym, żeby mieli niespodziankę ;)
-Jasna sprawa. Tak jak już wspomniałem, umowę podpiszesz w Spale, a teraz wracajmy, żeby nie wzbudzać podejrzeń.- Stephane już chciał wchodzić na salę, ale mu przeszkodziłam. Jak to ja oczywiście.
-Ej no ale czekaj! Co ja im teraz powiem, jak będą pytać o czym rozmawialiśmy? 
-Nie wiem. Wymyśl coś.- powiedział i tak po prostu wszedł na boisko! Co za cham! No żartuję przecież ;)
Jakieś 5 minut po nim ja weszłam na salę i spojrzałam na chłopaków. Oni rzecz jasna, też się na mnie patrzyli. Boże co ja im powiem, co ja im powiem...
-O czym gadałaś z Antigą?- zapytał Kłosik. 
-Em, no ten, no że on chciał, to znaczy ja chciałam, bo on mi powiedział, że mnie obgadujecie i przezywacie jak mnie nie ma w pobliżu!- na gorszy pomysł to ja chyba nie mogłam wpaść. Stephane strzelił sobie face palma i spojrzał na mnie jakimś takim złowieszczym wzrokiem. 
-Przecież prosiłem cię, żebyś im tego nie mówiła!- o! Widzę, że ze mną współpracować próbuje ^^ 
Każdy zgromadzony na hali spojrzał na siebie, a potem ich wzrok został skierowany na mnie. 
-Ale my przecież cię nie obgadujemy...- zaczął Winiarski. 
-Tylko Muzaj cie obgaduje, ale to w pozytywnym sensie...-dodał Wrona. 
-Wcale, że nie!- wydarł się z całych sił Maciek, a ja z Antigą już nie wytrzymaliśmy i wybuchliśmy niepohamowanym  śmiechem. Po chwili przybiliśmy ze sobą piątkę. Z tej mojej głupiej wymówki to nawet niezły żarcik wyszedł. 
-Wrobiliśmy was!- krzyknęłam jednocześnie z francuskim siatkarzem, a reszta skrzatów strzeliła focha. Resoviacy też z tego niezłą beke mieli. Coraz bardziej zaczynam ich lubić. 
Bełchatowianie się do nasz nie odzywali, ale długo to im się to nie udało. 
-Idziemy dzisiaj na piwko? Po naszym treningu, bo wy już swój skończyliście.- zapytał Ignaczak. On to ma jednak dobre pomysły. 
-Oj nie radzę.- zaśmiałam się. 
-A to niby czemu?- zapytał Lotman. 
-Jakbyś ty widział co się wczoraj u Winiara działo. A tak właściwie to mogę ci pokazać.- uśmiechnęłam się przelotnie do Skry i podałam telefon Paulowi. Rzeszowiacy z zaciekawieniem oglądali filmik z wczorajszej imprezy. Niektórzy aż popłakali się ze śmiechu. Razem ze mną oczywiście. Igła i ZB9 zaczęli udawać naszych Bełchatowskich striptizerów (cz. Muzaja i Winiara). 
Ich wygibasom nie było końca! W końcu dołączyła się reszta chłopaków, a ja nagrywałam ich wygłupy. No wyobraźcie sobie Bartmana, który udaje dżdżownice na podłodze! Po prostu coś pięknego. 
-Musisz mi to przesłać!- wykrzyknął Ignaczak po skończonym "tańcu", jeśli to tańcem można nazwać. 
-Umieszczę to na blogu, a nazwę "Nasze wygłupy z nową znajomą- Agatą Kurek i Skrzatami"- dodał uradowany Krzysiu. 
-Ok, ok. Nie podniecaj się tak, bo ci coś w końcu stanie.-powiedziałam dość poważnie, ale gdy zobaczyłam minę Igły to zaczęłam się śmiać. Po chwili rozdzwonił się mój telefon. Bez zastanowienia włączyłam głośno mówiący. 
-Ale serio nikogo nie poderwałaś?- usłyszałam głos Sylwii w telefonie. Chłopaki jak to oni musieli zacząć się chichrać. Chyba dzisiaj na haju są czy coś...
-Z kim ty tam siedzisz? Mów mi tu jazda!- wydarła się do telefonu moja przyjaciółka.
-A tam z nikim ważnym..
-Z nikim ważnym?! Ty siebie kobieto słyszysz?! My jesteśmy mega ważni!!- mówiłam już kiedyś, że Igła nie umie trzymać mordy na kłódkę? Nie? No to w takim razie teraz mówię. 
-Albo mi się wydaje, albo siedzisz właśnie z Ignaczakiem!-krzyknęła-Kto tam jeszcze jest? Tylko mi nie mów, że Asseco! Boziu! Ty szczęściaro! Skrę to już przeboleję, ale znać takiego zielonookiego Bartmana, albo Winiarskiego z tymi pięknymi, błękitnymi tęczówkami...-wzdychnęła do telefonu, a mnie zamurowało. 
-Ale Sylwuś...Michał gra w Skrze.- powiedziałam. 
-No przecież wiem. Tak tylko dodałam. Jacy oni są? A poznałaś tego nadzwyczaj przystojnego Piotrka, który odkąd pamiętam nam się podobał?- ja ją kiedyś zabiję! W dodatku mam głośnomówiący! 
-Czemu nie odpowiadasz?-zapytała po chwili ciszy przyjaciółka. 
-Bo mam głośnomówiący debilu.
-Tylko nie debilu! Serio oni to wszystko słyszeli?
-Nie. Na żarty!- już nie lekko zdenerwowała. Lekko to mało powiedziane. 
-No to w takim razie sorki. Tylko mi tam Muzaja nie podrywaj! On jest mój!- zaśmiała się, a ja razem z nią. Nawet już nie zwracałam uwagi na zdziwionych chłopaków.
-A tego chama to ci walkowerem oddam. 
-Uuu. Fajnie. A Zibiegio i Nowakowskiego też tak łatwo dostanę?- czułam, że właśnie się uśmiecha. 
-Kuźwa Sylwia! Zajmij ty się swoim Szymonkiem, a nie za siatkarzy się będziesz brała!- oczywiście powiedziałam to w żartach. Niech se bierze ich w cholerę... 
-No to chociaż Kłosa...- powiedziała Sylwia. 
-Łeee. A jego to sobie bierz. 
-Ejjjj!- wydarł się Kłosik. 

                                                         *********************

Rozdział jak zwykle beznadziejny. Przepraszam. :( :( :( 
Jak wam mija majówka? U mnie cały czas nauka. Rozdział wam się podoba? Komentujcie! To dla mnie bardzo ważne! :)
Kolejny rozdział dodam jak będzie pod tym 10 WASZYCH KOMENTARZY Z OPINIĄ O ROZDZIALE/BLOGU!!! 
Szantażyk musi być ;) ;)
   

wtorek, 29 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 20

   Po chwili rozbrzmiał się dźwięk mojego telefonu. Dosłownie rzuciłam się na ławkę, na której leżał. A co by było jakby na przykład Bartek odebrał? Patrzę na wyświetlacz i widzę zdjęcie mojej uśmiechniętej przyjaciółki. Upss. Chyba dostanę opieprz, za to, że tak długo do niej nie dzwoniłam. Zrobiłam nie za ciekawą minę i odebrałam...
-Halo?- zapytałam cichutkim głosikiem. Chłopaki na mnie dziwnie spojrzeli. 
-No hej! Co ty żeś mój numer zgubiła? Telefon wpadł ci do kibla i przez to nie mogłaś zadzwonić?!- wykrzyczała do telefonu naburmuszona Sylwia. 
-Przepraszam...nie miałam po prostu kiedy i jak.- próbowałam się jakoś tłumaczyć, ale chyba mi to niezbyt wychodziło. Życie...
-A może ty już jakiegoś chłopaczyne poderwałaś i byłaś nim tak zajęta, że nie miałaś czasu zadzwonić do swojej najlepszej przyjaciółki?!- wiedziałam, że dostane opieprz, ja to po prostu wiedziałam. 
-Nie, nic z tych rzeczy. A dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie, czy tylko po to aby się na mnie wydrzeć?
-Pfff. Jak ci coś nie pasuje to mogę już więcej nie dzwonić. 
-Dobra tam. Mów co chciałaś a nie będziesz się ze mną kłócić.- tak wyglądają zawsze nasze rozmowy. Ona uparta, ja uparta. To raczej nigdy nie kończy się bez kupy śmiechu. 
-No bo wiesz. Niedługo mój ślub, a ja nadal nie mam kiecki. Więc może przyjechałabyś w sobotę i byśmy połaziły po galerii? Przy okazji ty sobie kupisz jakąś ładną kieckę, bo w końcu jesteś druhną.- zakończyła jakże swoją interesującą wypowiedź. 
-Ehh. W sobotę powiadasz? Chłopaki w piątek grają mecz, więc raczej mogę wpaść do Krakowa w sobotę. 
-Ok. Jesteśmy umówione. Pa kochana. 
-No pa.- odpowiedziałam i się rozłączyłam. Nie wiem, czy wiecie, ale chłopaki cały czas mi się przyglądali z zaciekawieniem. Pewnie zaraz będzie coś typy "Kto dzwonił? Czemu do Krakowa?". 
-Kto do ciebie dzwonił? Czemu w sobotę jedziesz do Krakowa?- zapytał Ignaczak. A nie mówiłam, że zaraz padną takie pytania? Agata zawsze ma rację. :)
-Nie powinno cię to interesować Krzysztofie, ale jak już chcesz wiedzieć to ci powiem. Jadę do Krakowa bo muszę sobie kupić sukienkę na ślub przyjaciółki i pomóc jej w wyborze. Macie może ochotę jechać ze mną?
Zgłosił się Piotrek, Bartek, Wronka, Kłosik, Ignaczak, Zibi i niestety Muzaj. Niech mu będzie. 
-Skrzatów mogę wziąć, ale Resoviaków to już chyba nie za bardzo. Wy przecież gracie mecz o 13:00 w piątek, a w sobotę wracacie do Rzeszowa, tak? 
-No nie zupełnie. Na swoją halę wracamy dopiero w środę.- uśmiechnął się promiennie Igła. 
-W takim razie ok, no ale Bartman... Nie wiem czy chce mi się ciebie brać, ale dobra. Niech stracę.- rzekłam, a reszta siatkarzy się zaśmiała. 
-Jaki zaszczyt mnie kopnął...-dodał po cichu Bartman, ale udałam, że tego nie słyszałam. Niech chłopak ma tą sadyswakcję. 
-Coś mi się wydaje, że nie przypadłeś jej do gustu..-szepnął Krzysiu wprost do ucha Bartmana. 
-Oj Igła, Igła...To się nazywa kobieca intuicja.- puściłam mu tak zwane "perskie oczko", a on nie wiedział co odpowiedzieć. Fajnie jest zgasić mistrza cienkiej riposty, oj fajnie :D Po chwili podszedł do mnie Antiga i poprosił na słówka. O czym on chciałby ze mną rozmawiać? Nie mam bladego pojęcia. 
-Co tam chciałeś?-zapytałam.
-Jak pewnie już wiesz, zostałem trenerem Reprezentacji i mam dla ciebie pewną propozycję...

                                                        *********************

bardzo, ale to bardzo was przepraszam. Znowu zawaliłam po całości :( Obiecywałam, ze rozdziały będą dodawane częściej, a i tak jaj nie spełniłam. Dopadł mnie brak czasu. Cały czas szkoła, nauka, dom, sprzątanie i tak w kółko. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie kochani. :) 
Rozdział oczywiście zrypałam, bo to w końcu ja- Justyna, która kompletnie nie umie pisać opowiadań. ;) Ale jednak mam nadzieję, że wam się spodoba :D

Zapraszam do polubienia tej stronki: https://www.facebook.com/siatkarskarodzina

Oraz zapraszam na mojego ask'a : http://ask.fm/MisiaVolley 

Zapomniałabym dodać:
 SKRA MISTRZEM POLSKI!!! BARDZO ALE TO BARDZO SIĘ CIESZĘ!!! NALEŻAŁO SIĘ CHŁOPAKOM! :D 
Też się cieszycie? Ja jednocześnie jestem mega smutna bo Zati odchodzi ;( ;( ;( ;( 

Pozdrawiam kochani :* :* :* 

niedziela, 20 kwietnia 2014

WESOŁYCH ŚWIĄT

   Wesołego zająca, co śmieje się bez końca. Szczerbatego barana, co beczy od rana. Radości bez liku, pisanek w koszyku. I wielkiego lania w Dniu Mokrego Ubrania. Wesołych Świąt kochani :* :* 



wtorek, 15 kwietnia 2014

LIBSTER AWARD

  Zostałam nominowana przez blog: http://zagubiona-w-swiecie-marzen.blogspot.com/, za co bardzo dziękuję. Nigdy nie spodziewałam się, że ktoś kiedykolwiek doceni moje wypociny ;) 

A oto jej pytania:

1. Od jak dawna interesujesz się siatkówką?
        Tak właściwie to od zawsze, tylko że cztery lata temu zaczęłam tak na poważnie kibicować :D
2. Ulubiony polski i zagraniczny siatkarz?
         Serio? Muszę wybierać? Każdy jest moim ulubionym. Wszystkich cenię i szanuję. Nie potrafię wybrać :D
3. Sposób na nudę?
         Hymm. Wymyślanie kolejnych rozdziałów do bloga, czytanie ciekawych książek, słuchanie muzyki i śpiewanie, spotkania ze znajomymi, oglądanie meczy (nie tylko siatkówki) itp. 
4. Jakie filmy polecasz?
         "Dar Anioła: Miasto Kości". Kocham ten film <3 <3
5. Co sądzisz o polskich piłkarzach?
         Co sądzę? Nic nie sądzę. Starają się grać dobrze, ale jakoś im to nie wychodzi. :D
6. Co sądzisz o powołaniach przez S. Antigę?
         Jestem bardzo zadowolona z jego powołań. Brakuje mi tylko Włodarczyka, Kosoka i Jarosza...  
7. Co sądzisz o współczesnym świecie?
         Powiem tak: za dużo wojen, nie porozumień, politycy to jełopy, Putinowi się w dupie poprzewracało, zanieczyszczone powietrze, za dużo podłych ludzi, pedofilów, znęcania się nad zwierzętami, za mało pomocy dla głodujących, bezdomnych itd. 
8. Masz rodzeństwo? 
         Niestety tak... Mam brata, który ma 3 lata i jest ode mnie młodszy AŻ o 10 lat xD
9. Jakiej muzyki słuchasz? Podaj ulubionego wykonawcę. 
         Słucham wszystkiego co wpadnie w ucho. Pop, rap, hip-hop itd. Nie mam ulubionego wykonawcy. Nie przepadam za disco polo :)
10. Ulubiony klub?
         Skra <3 Resovia <3 Jastrzębski <3
11. Dlaczego siatkówka?
         A dlaczego oddychasz? :D :* 

Do Libster Award nominuję: 
http://juz-wiem-dokad-zmierzam.blogspot.com/
http://moni2824-siatkarskie-szczescie.blogspot.com/
http://moni2824-pokochaj-mnie.blogspot.com/
http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/
http://siatkarskie-sny-czy-ty.blogspot.com/
http://paczka-owocowejlandryny.blogspot.com/
http://mimo-granic.blogspot.com/
http://like-juliet.blogspot.com/
http://niktniejestwarttwoichlezz.blogspot.com/
http://zakochana-para.blogspot.com/
http://w-moim-niebie-rozkoszy.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Od kiedy zajmujesz się blogowaniem?
2. Jakie masz zainteresowania?
3. Jakbyś mogła zmienić jedną rzecz w swoim życiu, to co byś zmieniła?
4. Ulubiony siatkarz/skoczek i dlaczego?
5. Twój autorytet?
6. Co sądzisz o polskich drogach? 
7. Jeśli mogłabyś mieć jedną magiczną moc, to co byś wybrała?
8. Jakie książki polecasz?
9. Kim chciałabyś być w przyszłości?
10. Ulubiony klub?
11. Jakiej muzyki słuchasz?

Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację :* :* :* :* 

wtorek, 8 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 19

    W pewnej chwili pan przewrażliwiony kretyn (cz. Muzaj) rzucił się na mnie i z ogromnym hukiem opadliśmy na podłogę. Wszyscy zastygli w bezruchu... 
-Tak słonko to my się nie będziemy bawić!- rzekł Maciek z tym swoim chamskim uśmieszkiem. 
-Czyżby?- zakpiłam z niego i jednym zwinnym ruchem znalazłam się na nim. 
-O co ci misiaczku chodzi? Bo jakoś nie rozumiem twoich humorków.- dodałam pstrykając go w nos. Pewnie mi się dziwicie. Nie jest tak, że ja go nie lubię...lubię go i to nawet bardzo, ale czasami jest strasznie niemiły w stosunku do mnie. A najgorsze jest to, że ja nie wiem dla czego. 
Nigdy nie zgadniecie co Muzaj chciał zrobić! On próbował mnie pocałować! I to nie to jest najgorsze! Najgorsze jest to, że było mi strasznie ciężko nie ulec jego słodkim oczom. Co się ze mną dzieje? Ktoś mi to wytłumaczy?
-Co ty robisz idioto...-zerwałam się na równe nogi i poszłam się napić. Po chwili jednak musiałam rozdzielać Nowakowskiego i oczywiście Muzaja bo zaczęli się zawzięcie kłócić. A o co? Tego nie wiem. 
-Stop! Koniec tego! Ty (wskazałam na Piotrka) uspokój się! A ty (wskazałam na Maćka) masz się do mnie nie zbliżać! Zrozumiano czy mam powtórzyć?- próbowałam opanować sytuację. 
Szczerze mówiąc teraz strasznie boli mnie... tyłek. Tak, tyłek. W końcu lekko o tom podłogę to nie uderzyłam. No wyobraźcie sobie: stoicie sobie spokojnie, a tu nagle rzuca się na was rozpędzony gigant! Mniejsza z tym. Obolała ruszyłam na ławkę, a reszta Skry po chwili znalazła się już koło mnie. 
-Ale Agata masz branie!-wydarł się na całą halę Winiarski. Miałam zamiar go trzepnąć, ale jak zobaczył moją minę to przestał mi docinać. Po chwili zauważyłam, że Resovia idzie w naszą stronę. Nieee! Tylko nie to! Jeszcze ich  mi tu brakowało. Kolejne stado rozwścieczonych gigantów. Z resztą ja sama też do najniższych nie należę, ale to niech zostanie między nami. Jezu... ci Resoviacy to chyba w zwolnionym tempie chodzą...
-Witam piękną panią!- rzekł nie kto inny jak Ignaczak. 
-Witam pana w podeszłym wieku.- zakpiłam. No co? Dziwicie się mi? 
Ignaczak spojrzał na mnie lekko zdziwiony, lecz po chwili zaczął się śmiać, a ja razem z nim. 
-Hejo. Jestem Krzysztof Ignaczak, ale mów mi jak tam ci najwygodniej.
-No hej. Ja jestem Agata Kurek. Miło mi cię poznać.- puściłam mu oczko. 
-Ale ja wiem kim ty jesteś.- odpowiedział mi, a reszta zawodników również się ze sobą witała, lecz po chwili wlepiali swoje patrzałki na nas. 
-Tsaaa. Ciekawe skąd.
-Mam swoje tajne źródła czyli..- Krzysiowi nie było dane dokończyć bo szanownemu panu Bartmanowi coś nie pasowało. 
-Kogo to ta lasencja?- zapytał uśmiechnięty. 
-Lasencją to ty będziesz musiał się na starość podpierał.- nie na widzę jak faceci mówią o dziewczynach jak o rzeczach! Wiem, że kobiety to płeć piękna, ale bez przesady. 
-Uuuu. Już cię uwielbiam koleżanko!- wydarł się Igła. Boże... Jak ja go uwielbiam. 
-To Bartek ma żonę?!- wypalił nagle Achrem. Hahah. Ja żoną Bartka? Hahaha. Już miałam zaprzeczać, ale jak to Krzysiu musiał dodać swoje pięć groszy. 
-To jest jego siostra jełopie.- rzeszowski libero zrobił minę typu:"-,-". 
-Skąd to wiesz?- zapytałam lekko zdziwiona. 
 -Jak już mówiłem, mam swoje tajne źródła. 
-A dokładniej?
-WIKIPEDIA WIE WSZYSTKO!- krzyknął chyba na cały Bełchatów. 
A no tak...przecież niestety jestem na tej durnej Wikipedii. Choć muszę stwierdzić, że przydatna jest. W jednej chwili wszyscy znajdujący się na sali włączyli telefony i zaczęli w nich szperać. Nawet zawodnicy Skry. 
-Osz ty! Agata na Wikipedii jesteś!- powiedział zdziwiony Kłosik. Lubie to przezwisko. "Kłosik". Tak słodko brzmi. 
Przewróciłam teatralnie oczami i napiłam się z Bartkowej butelki. 
-To ty dlatego tak świetnie grasz! Świetna siatkarka z ciebie jest!- rzekł Penchev. 
-Hahaha. No tak jakoś wyszło. 
"No tak jakoś wyszło"? Na nic lepszego cię nie stać Agato? Chryste Panie! Ze mną już musi być na prawdę źle! 
-Na którymś z treningów musisz z nami zagrać laseczko. - Bartman! Ja cię kiedyś ukatrupię! Co ty sobie wyobrażasz? Że wszystko możesz? Tak na prawdę to ty nic nie możesz! Ehhh. Jak ja go nie lubię...
-Otóż Zbyszku, muszę to ja oddychać, mrugać itp. - dziwne, bo Zibi nie wiedział co odpowiedzieć...przecież to co powiedziałam było słabe...
Po chwili rozbrzmiał się dźwięk mojego telefon. Dosłownie rzuciłam się na ławkę, na której leżał. A co by było jakby na przykład Bartek odebrał? 


                                                          ********************

Nawet nie wiecie jak ja was bardzo przepraszam za ten rozdział! Nie ma w nim nic konkretnego. Tylko takie pierdzielenie o szopenie. Jeszcze raz bardzo was za niego przepraszam. :( (Za błędy też przepraszam. Z resztą jak zawsze.). 
Pozdrawiam i do następnego ;* 

środa, 2 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 18

   Poszłam na zagrywkę i.....
-Tylko sobie paznokietków nie połam księżniczko!-zaczął drzeć się Muzaj. Nie powiem, ale strasznie mnie zdenerwował. Świnia jedna. Prawdę mówiąc to całkiem przystojny jest, no ale charakter to on ma dziwny. Dziwny? Na serio to napisałam? Miało być straszny! Z pozorów taki spokojny facet, a jak się go pozna to już taki fajniutki i milutki niestety nie jest. Trochę się zamyśliłam. 
-Żeby te paznokietki zaraz nie wbiły ci się w  oko!-odkrzyknęłam. No wiem, że pewnie to zabrzmiało jakbym mu groziła...ale...z resztą chodziło o to, żeby tak zabrzmiało :)
-Groźby są karalne!-powiedział roześmiany Winiar. 
-Po kogo ty jesteś stronie plebsie?-zapytałam już lekko zażenowana tą sytuacją, no ale co ja poradzę. To Maciek zaczął się ze mną kłócić! Mniejsza z tym...
Stanęłam za linią końcową boiska i podrzuciłam wysoko piłkę, po czym z całej siły zaserwowałam w Muzaja. No i jak myślicie, odebrał? Nie odebrał. Dostał w twarz. Wcale, a wcale nie było mi go w tedy szkoda. Z poczuciem wyższości ruszyłam znów na zagrywkę. Tym razem zaserwowałam odbiłam w Bartka, żeby nie było, że się na tamtej sierocie znęcam czy coś w tym stylu. 

Kurek dokładnie odebrał piłkę, wystawił Kłos, a zaatakował Maciek prosto we mnie. Odebrałam z lekką trudnością, rozegrał Uriarte, a zaatakowałam ja w sam róg boiska. 
Ktoś zaczął bić brawo. Zaczęłam się rozglądać i nie uwierzycie kogo zobaczyłam! Cała drużyna Asseco Resovii Rzeszów! No nie wierzę! Czemu nikt mi nie powiedział, że oni dzisiaj przychodzą na trening? Bożeeee. Zabije te ciemnoty. Aby dowiedzieć się po co tu Resovia podeszłam otóż do jakże zacnego Michała Winiarskiego. Ja pierdziele...co się ze mną dzieje. 
-Te niebieskooki. Co tu Sovia robi?-zapytałam. 
-No wiem, że moje oczy są piękne i że cały ogólnie jestem piękny, ale mam żonę Agatko. Nie podlizuj się. 
-Jezu...odpowiedz mi na pytanie jełopie jeden! 
-Hymm. Zazwyczaj przychodzi się  na hale, żeby trenować, nieprawdaż?-zaczął się śmiać, a ja razem z nim. 
-No Winiar, weź mi powiedz.- zatrzepotałam swoimi długimi rzęsami. Pomogło.  
-Przyjechali wcześniej, bo mamy z nimi mecz za tydzień, a oni postanowili że będą na naszej hali trenować.- uśmiechnął się  do mnie promiennie. 
-Nie można było tak od razu? A czemu mnie nikt nie powiadomił?
Michał wzruszył tylko ramionami, za co dostał ode mnie w łeb. 
-A to za co?!-wydarł się na całą salę. 
-Za całokształt.-odpowiedziałam lekko kpiącym głosem i znów ruszyłam na zagrywkę. 
No zaraz nie wytrzymam! Czy cała Resovia nie może przestać się na  mnie gapić?! Ja tu próbuję Muzajowi dokopać, a oni bezczelnie mi przeszkadzają! Ludzie schodzą na psy normalnie...
Lekki serw pod nogi Maćka wyprowadził go doszczętnie z równowagi. Zauważyłam, że rzeszowska drużyna usiadła na trybunach tuż przy samym boisku. Ehhh...Bóg nie wysłuchał mych modlitw. 
-Co ty sobie robisz?!-wydarł się na mnie Muzaj.  
-Co ja sobie robię?! Ja gram w siatkówkę! To ty weź się naucz grać, a nie do drużyny się pchasz cioto!- krzyknęłam na całą halę, a całe trybuny wybuchnęły śmiechem.  Ze mną się nie zadziera! Niech to sobie Maciunio zapamięta! Kurde humor mi popsuł dziad! A trudno! On ma teraz problem bo będę się na piłce wyżywać. 
Idę za linię końcową boiska, podrzucam piłkę i... AS SERWISOWY! O tak! Jest moc! Jakbyście wtedy zobaczyli Maćka to byście się przerazili. Gorzej niż stara baba wyglądał! 
Kolejny raz idę na serwy, ale niestety piłka poleciała w aut. W przeciwnej drużynie serwuje Bartek. Mocno na Zatorskiego, który bardzo nie dokładnie odebrał i piłka poleciała w stronę trybun. Bez zastanowienia pobiegłam za piłką.
-Nie ruszajcie jej!-krzyknęłam do Resoviaków. 
Przeskoczyłam przez barierki i nogą odbiłam piłkę. Odebrał Zati i przebił ją na drugą stronę siatki. Zdezorientowani "przeciwnicy" nie byli przygotowani, na to że piłka przejdzie znów na ich stronę więc jej nie odbili. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Zadowolona wróciłam do drużyny. 
-Nic ci nie jest?-zapytał Conte. 
-Nie takie rzeczy się robiło. -odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać, ale nie na długo. W pewnej chwili szanowny pan przewrażliwiony kretyn (cz. Muzaj), rzucił się na mnie i z ogromnym hukiem opadliśmy na podłogę. Wszyscy zastygli w bezruchu.....

                                                      ************************

Przepraszam was, że tak dawno nie dodawałam rozdziałów, ale uczyłam się do wczorajszego egzaminu. Od teraz rozdziały będę dodawała częściej :)
Spodziewaliście się takiego obrotu zdarzeń? Podoba wam się rozdział? Chcecie coś zmienić w tym opowiadaniu? Przepraszam was z góry za błędy ortograficzne itp. ;)
Wiem, że trochę dużo tu Muzaja, ale to było konieczne ;)
No i jeszcze jedno. Przeczytaliście rozdział to zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza. Dla was to kilka minut, a dla mnie ogromna motywacja. 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ! :D :D

Jeśli macie do mnie jakieś pytania to zapraszam na mojego ask'a : http://ask.fm/MisiaVolley
Zapraszam również do polubienia mojej stronki na facebooku: https://www.facebook.com/siatkarskarodzina

środa, 26 marca 2014

INFORMACJA!!!

     Moi kochani czytelnicy (jeśli w ogóle ktoś to czyta) na początku chciałabym was przeprosić. Bardzo dawno nie dodawałam nowych rozdziałów. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Nie pojawiły się nowe wpisy ponieważ przygotowuję się do sprawdzianu szóstej klasy. Nie mam teraz zbytnio czasu aby coś dla was napisać. Bardzo jesteście źli? Test mam we wtorek, więc w przyszłym tygodniu pojawi się nowy rozdział. Obiecuję wam to. Potem postaram się częściej coś dodawać. 

Mam do was również ogromną prośbę. Nie żebym od was tego wymuszała czy coś w tym stylu, ale bardzo was proszę:
Jeśli przeczytaliście rozdział to napiszcie w komentarzu co o nim myślicie. To dla mnie bardzo ważne. Wiem, że pewnie wam się nie będzie chciało, ale to bardzo pomaga w dalszym pisaniu. 
Jeśli przeczytaliście, a nie chce wam się wyrażać opinii, to napiszcie w komentarzu przynajmniej kropkę, jakąś buźkę, pojedynczy wyraz. Bardzo, ale to bardzo dla mnie ważne. Chcę po prostu wiedzieć ile osób czyta tego bloga i czy wam się podoba. 

Sama już nie wiem czy jest sens dalszego dodawania rozdziałów i dalsze prowadzenie tego opowiadania. :( Mam mnóstwo pomysłów na nowe wpisy i na nowe historyjki też. Ale po co je tworzyć jeśli nie zna się o nich opinii? Tak właściwie to po nic. 
Bardzo się cieszę, że chociaż te kilka osób czyta i komentuje, ale bardzo bym chciała, aby pod rozdziałami znajdowało się więcej komentarzy niż 4. Nawet nie wiecie jak przykro się robi, jeśli człowiek strasznie się stara, aby napisać coś nowego, aby was zadowolić, a potem nie zna waszej opinii. Jeśli chcielibyście coś zmienić w tym blogu to napiszcie. Postaram się zastosować do waszych próśb. 

Jeśli to przeczytaliście, to mam nadzieję, że moje słowa i starania nie poszły na marne i pod rozdziałami znajdą się opinie reszty czytelników. 

Najczęściej pod wpisami znajdują się komentarze z zaproszeniami na kolejne rozdziały waszych blogów. Nie przeszkadzają mi one, ale jeśli macie czas dodać taki komentarz, to może i znajdziecie czas aby przeczytać rozdział i go ocenić? Nie stwierdzam teraz, że nie możecie zapraszać mnie na wasze blogi. Zawsze z chęcią na nie zaglądam, ale... No właśnie, zawsze jest jakieś ale...

Wasze opinie nie muszą być długie. Wystarczy jedno słowo: fajnie, beznadziejnie itp. Dla was dodanie komentarza to kilka minut, a dla mnie to świetna sprawa. Ogromny uśmiech na mej twarzy. 

Pozdrawiam moje czytelniczki, które zostawiły po sobie ślad:
Młoda, 
Truskawka, 
toksycznemysli, 
OwocowaLandryna, 
Katarzyna Kowalska ( jeden kom)
Kamila Olszewska ( jeden kom)
Lili (jeden kom)
Agg eM (jeden kom)
No i również dziękuję Anonimowym osobą :)

Następny rozdział w przyszłym tygodniu. Pozdrawiam :* :* :* :* 




poniedziałek, 10 marca 2014

ROZDZIAŁ 17

-Chłopaki chodźcie tu na chwilę! Muszę wam coś powiedzieć!- zaczął mówić prezes. 
Myślałam, że za chwilę albo zemdleje, albo spale się ze wstydu. Każda z osób zgromadzonych na hali tempo wlepiała we mnie wzrok. No oczywiście Bartek to odmieniec i patrzył na mnie ze strachem w oczach. Hah. Pewnie myślał, że prezes wspomni teraz o ich alkoholowych wybrykach. Pewna jestem jednego. Jak sie dowie prawdy to zapewne udusi mnie z zimną krwią. Zaczynam się bać...
-Czego ty się tak Kurek boisz?- rzekł lekko poddenerwowany Piechocki. 
-Co, ja? Ja nie...wydaje ci się.- Bartek jeszcze bardziej się przestraszył i zaczął się jąkać. Jak zaraz nie obgryźnie sobie paznokci to będzie cud! 
-Dobra! Przejdę do sedna. Przed wami stoi nasza nowa fizjoterapełtka- Agata Kurek. Od dzisiaj będzie przychodzić na każdy wasz trening i po nim was masować. Zadowoleni?
-Że co?!-wydarł się Bartek, a inni spojrzeli na niego jak na debila. Z resztą on jest debilem. 
-A co ci w tym przepraszam nie pasuje?- zapytałam z kpiną. 
Eh. Mogłam tego nie mówić. Teraz to on normalnie jak burak wyglądał ze złości. O nie! Biegnie w moją stronę! Muszę wiać gdzie pieprz rośnie! A tak właściwie to gdzie rośnie pieprz? Mniejsza z tym! Zaczęłam uciekać no ba jakie miałam inne wyjście? 
-Braciszku ty mój kochany! Przestań mnie gonić dobrze?- krzyczałam i uciekałam dalej. 
-Ani mi się śni! Musisz dostać za to kłamstwo! 
No cóż. Dogonił mnie i zaczął łaskotać. Mówiłam już kiedyś, że tego nie na widzę? Nie? To mówię teraz. 
-Przestań, przestań, przestań!- moje okrzyki nic nie dały. Przez około 10 minut się na mnie znęcał, a inni patrzyli na nas jak na psychicznie chorych. 
Wreście się na de mną zlitował. Ale nie miałam spokoju na długo. Po chwili podbiegła do mnie zgraja siatkarzy i zrobiła zbiorowego misia. Zaczęło mi już brakować powietrza. Czy oni muszą mieć tyle siły? Najwidoczniej tak. 
-Kunfa! Zostawcie mnie wszyscy i jazda do treningu! Macie Resovie pogrążyć! Bo jak nie to będzie foch na caałe życie!- podziałało. Migiem ruszyli na boisko. Grali nawet dobrze, ale coś mi tu nie pasowało... Podeszłam do trenera. 
-Nie chcę się wtrącać, ale jak tak będziemy grać to Recovia na pewno wygra.- zaczęłam niepewnie. 
-Masz jakieś pomysły?
-Nie chcę żebyś pomyślał że się popisuję czy coś. - jakby ktoś nie wiedział to jestem z Falascą na ty. 
-Nie no mów. - uśmiechnął się promiennie. 
- Więc tak... Asseco zna naszą technikę, bo zawsze jest taka sama. Chłopaki zawsze walą mocno i po prostej. Czasami nie na tym to polega. Według mnie powinni robić zmyłki i uderzać z zaskoczenia, aby Resovii się ciężej grało. Muszą popracować nad zagrywką, Jak drużyna przeciwna stoi daleko od siatki to zagrać lekko, a jak blisko siatki to mocno. Takie jest moje zdanie. Zrobisz jak chcesz. - powiedziałam i już chciałam iść usiąść na krzesełku, ale mi nie pozwolił. 
-Poczekaj.-powiedział i zawołał chłopaków.- powiedz im to co powiedziałaś mi.   
-No ale to były tylko moje małe uwagi...- speszyłam się, a rumieńce wkradły mi się na policzki. 
-Słuszna uwaga.- dodał trener. 
Westchnęłam głośno i powiedziałam chłopakom wszystko co powiedziałam Falasce. 
-Jak jesteś taka mądra to sama tak sobie graj!- krzyknął Muzaj. Czy on przez to chce mnie wyzwać na siatkarską wojnę? Wydaje mi się, że tak. 
-Pewny jesteś?-zapytałam kpiąco, a on pokiwał głową. 
-Ok. Jak chcesz. Trenerze czy mogłabym z nimi zagrać i zaprezentować o co mi chodziło? 
-A jak zrobią ci krzywdę?-zaśmiał się. 
-Prędzej ja im- puściłam mu oczko i poszłam do szatni aby się przebrać. Gdy wróciłam składy były już podzielone. Okazało się, że jestem z  Conte, Uriarte, Włodarczykiem, Nowakowskim, Winiarem i Wronką. Mi tam skład pasuję. W przeciwnej był Bartek, Maciek, Kłos, Pliński, Zatorski, Wlazły i Antiga. Chyba nie będzie tak źle... Poszłam na zagrywkę i...

                                                      *************************
Teraz możecie mnie porządnie opieprzyć. Ten rozdział jest beznadziejny i musicie mi to przyznać. Pisałam go na szybko, bo już dawno nic nie dodawałam. W dodatku jest strasznie krótki. Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie ;)
Mam do was wszystkich prośbę. Przeczytacie to skomentujcie nawet jednym krótkim słowem. Co prawda wolałabym, abyście wyrażali swoją opinię w troszkę dłuższym komie, ale nawet taki mały mnie zadowoli. To na prawdę pomaga w dalszym pisaniu. 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ 

sobota, 8 marca 2014

Dzień Kobiet

       Z okazji Dnia Kobiet życzę wszystkim dziewczynom dużo zdrowia, szczęścia, samych sukcesów, wspaniałych przyjaciół, wiecznej miłości i młodości :D
PS. Bartek jakie orginalne życzenia złożył, prawda? ;) + Winiar ślicznie wyszedł na tych zdjęciach :D


niedziela, 2 marca 2014

ROZDZIAŁ 16

-Prezes? Ode mnie?- zdziwiona podeszłam do drzwi gabinetu prezesa i lekko zapukałam. Po usłyszeniu cichego "proszę" weszłam do środka...
-Dzień dobry.-powiedziałam lekko speszona. 
-Dzień dobry. Pani Agata Kurek?
-Tak...
-Konrad Piechocki. Miło poznać.-powiedział pewnym głosem prezes Skry. 
-Mi również miło pana poznać. Piotrek powiedział, że pan coś ode mnie chciał..
-Tak, tak. Przejdę od razu do setna. Z tego co mi wiadomo jest pani fizjoterapełtką...prawda?
Pokiwałam twierdząco głową. Do czego on kurde zmierza? Nie mam bladego pojęcia.
-I poszukuje pani pracy?
-Zgadza się, ale do czego pan zmierza?
-Mam dla pani propozycję nie do odrzucenia. Poszukujemy fizjoterapełty  do tego klubu, a pani nadaje się doskonale. Chciałaby pani tutaj pracować?-zapytał głosem pełnym nadziei. Coś mi tu nie gra...mogę się założyć, że chłopaki maczali w tym palce.
-Ale, że ja? Pan nie żartuje?
-Oczywiście, że nie żartuję. Czy mogłaby pani się zastanowić do jutra?
-Ale ja nie mam tu się nad czym zastanawiać. Niech mi pan lepiej powie gdzie mam podpisać!-powiedziałam uradowana, a pan Piechocki zaczął się śmiać. 
Strzeliłam parę autografów na papierach, a prezes wytłumaczył mi na czym będzie polegać moja praca. Okazało się, że będę jeździć z Bełchatowskim klubem na każde mecze! O tak! Jest moc! Wpadł mi świetny pomysł do głowy...
-Mam do pana prośbę. Niech pan nie mówi dzisiaj nic chłopakom. Chcę zobaczyć ich miny jutro na treningu. Dobrze?
-Jak sobie pani życzy...-chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu przerwałam.
-No i mam jeszcze jedną prośbę. Niech pan mówi mi po imieniu. Wtedy czuję się młodziej. :)-zaśmialiśmy się obydwoje.
-Dobrze Agato. Więc do jutra. 
-Do jutra.- uśmiechnięta wyszłam z jego "twierdzy". 
Wolnym krokiem zmierzałam w stronę mojego auta. Kurek już w nim siedział i uważnie mi się przyglądał. 
-No i co prezes od ciebie chciał?-zapytał podekscytowany. Widzę, że moje przypuszczenia są raczej prawdziwe..
-Nic takiego.-odpowiedziałam i włożyłam kluczyk do stacyjki. 
-Ale jak to nic takiego? No opowiadaj co on od ciebie chciał. Proszę...-eh, łatwo nie będzie. Prawdy mu nie powiem, bo to ma być niespodzianka, a jak skłamię to...z resztą jak skłamię to nic się nie stanie. 
-No ok. Jak chcesz wiedzieć to ci powiem. Piechocki kazał mi wam przekazać, że jak jeszcze raz tak zabalujecie, to sobie z wami na osobności porozmawia.-powiedziałam nie wzruszalnym głosem. 
Jego oczy to teraz wyglądały jak pięciozłotówki normalnie! Mam nadzieję, że mu zaraz nie wylecą. Haha. 
-Ale jak...przecież on...ale...-Bartek zaczął się jąkać. Nawet sobie nie wyobrażacie jak to śmiesznie brzmiało i wyglądało. Lubie mu płatać figle. Tak, tak wiem. Jestem wredna, no ale cóż. Taka się urodziłam. Wracając do tematu. Mogę się założyć, że Kurek ma coś wspólnego z tą moją pracą. Ba! Ja to wiem! Jutro muszę mu podziękować. 
Resztę dnia spędziłam na leniuchowaniu i około 01:00 nad ranem poszłam spać, bo fajny film w TV leciał no i musiałam go obejrzeć. 
Rano obudziłam się o 11:25. Bartek już dawno pojechał na trening. Mi się nie spieszyło. Z prezesem byłam umówiona na 12:25. Hymm. To dziwnie zabrzmiało, jakbym szła z nim na jakąś randkę czy coś... Mniejsza o to.  Została mi godzina na naszykowanie się, a najgorsze jest to, że nie wiem w co się ubrać. Jest początek listopada i 16 stopni. Sukienki przecież nie założę, no bo na hale w sukience? Po paru minutach stania przed szafą zdecydowałam się na miętowe rurki, białą bokserkę, a na nią sweterek i do tego czarne trampki. Nie jest źle. Zrobiłam też sobie lekki makijaż, a włosy uplotłam w kłosa. Na śniadanie na szybko zjadłam płatki z mlekiem i biorąc telefon, torebkę i inne potrzebne rzeczy wyszłam z domu. (oczywiście drzwi też zamknęłam). Była 12:10. Nie chciało mi się jechać autem, a na hale mam 10 minut drogi więc poszłam z buta. Punktualnie zjawiłam się u pana Konrada i razem ruszyliśmy na halę. Chłopaki mięli rozgrzewkę. Ich miny jak nas zobaczyli były...dziwne. Niby zaskoczeni byli, ale jednak jacyś tacy...nie wiem jak to określić. Falasca promiennie się do mnie uśmiechnął ,a ja odwzajemniłam jego gest. 
-Chłopaki chodźcie tu na chwilę! Muszę wam coś powiedzieć.- zaczął mówić prezes. 

                                                     ************************
Jezu...przepraszam was za to coś na górze. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału.Strasznie krótki i beznadziejny po prostu jest. Taki nijaki. Nic się w nic ciekawego nie dzieje. Ehhh. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Następny rozdział powstanie jak tylko znajdę chwilę wolnego czasu. 
Czyta to ktoś w ogóle? Jeśli macie jakieś pytania to zadajcie mi je na ask'u ( http://ask.fm/MisiaVolley). Jeśli chcecie żebym was informowała o nowych rozdziałach to podajcie mi w komentarzach waszego ask'a, numer na GG lub e-mali. Pozdrawiam :*
 

wtorek, 18 lutego 2014

ROZDZIAŁ 15

Uwaga! Rozdział dodany z telefonu, więc z góry przepraszam za wszystkie błędy. Mam nadzieję, że się nie gniewacie ;)
                   ***********
-Czemu mi nie powiedziałaś?-zapytał Bartek
-Bo...nie chciałam zawracać ci głowy moimi problemami...-rzekłam przez łzy. Nie było mi łatwo o tym wszystkim mówić. Minęło już sporo czasu, ale nadal tamte wspomnienia ranią.
Bartosz wstał i usiadł koło mnie na podłodze.
-Aga...twoje problemy to moje problemy. Pamiętaj, zawsze jak masz jakieś kłopoty to możesz zwrócić się do mnie o pomoc. Nawet nie wiesz jak mi jest teraz głupio. Nie było mnie przy tobie  jak mnie potrzebowałaś... Tak  strasznie cie za to przepraszam. Byłem cholernym egoistą zadufanym w sobie i myślącym tylko o swojej karierze. Zapomniałem o twoim istnieniu. Przepraszam...
W jego oczach dostrzegłam łzy. Tak strasznie zrobiło mi się go szkoda. W końcu to mój starszy braciszek, który jest strasznie waż ny w moim życiu.
-Ja już ci dawno temu wybaczyłam... Strasznie cię kocham i nie chce cię znowu stracić. Jesteś najważniejszy, ale nie tylko mnie powinieneś przeprosić...- każdy przyglądał nam się uważnie. Ciekawe co oni sobie o mnie pomyśleli jak poznali prawdę. Mam nadzieję, że nadal będziemy się wszyscy przyjaźnić.
-O kogo ci chodzi?- zapytał Kurek lekko zdziwiony.
-Nie wiem czy pamiętasz, ale istnieje też taki chłopiec, który nazywa się Jakub Kurek. Pamiętasz go jeszcze? Jego też strasznie zraniłeś. On cię potrzebuje. Zadzwoniłeś do niego chociaż raz? Zapytałeś co u niego? Jak sobie radzi w szkole?
-Kuba... Tak dawno go nie widziałem... Co u niego? Masz z nim jakiś kontakt?
-Czy ty siebie słyszysz? Ja z nim rozmawiam praktycznie codziennie. Jestem dla niego przyjaciółką, z którą może pogadać o wszystkim. Ale Kuba raczej wolałby ciebie. Wiesz czemu? Chłopaki woleliby gadać o dziewczynach z braćmi niż z siostrami. Masz jego numer. Zadzwoń dzisiaj do niego. Na 100% się ucieszy.
Nastała chwila ciszy. Słychać było tylko nasze oddechy. Wszyscy bali się odezwać.
-Jaki ja jestem głupi. Dla kariery zaniedbałem rodzinę. To się musi zmienić. Może pojedziemy do rodziców w jakiś wolny dzień? Spróbuję przeprosić młodego...
-To jest doskonały pomysł, a teraz koniec użalania się nad sobą. Przebierać się wszyscy i zmykamy do domciu.- uśmiechnęłam się lekko, a Muzaj podszedł do mnie i przytulił. Strasznie się zdziwiłam.
-Przepraszam. Przepraszam za zaczynanie tego tematu. To nie była nasza sprawa...-powiedział mi na ucho, ale dość głośno.
-Maciek to nie twoja wina.  Przyjaciele mówią sobie o wszystkim, a wy już znacie prawie całe moje życie.- zaśmiałam się i poczochrałam Muzajowi włosy. On zrobił to samo ze mną. O nie panie siatkarzu! Tak to my się nie będziemy bawić! Wskoczyłam mu na plecy i pięścią zaczęłam pocierać jego "łeb".
-Ty masz łupież! Fuuuuj!-zaczęłam się drzeć na cały głos.
-Ja mam łupież? Gdzie? To nie możliwe! Przecież myje codziennie głowę!- Maciej (heh jak to fajnie brzmi) zaczął piszczeć jak dziecko, któremu zabierają lizaka. Wszyscy wybuchnęliśmy nie opanowanym śmiechem.
-Przecież żartuje pacanie! Hahahaha!
Muzaj strzelił focha. Gorzej jak z dziećmi. Nie wiem czemu, ale przebrałam się w obecności tych wszystkich zboczonych mutantów w szatni. Żal mi mnie. No wyobraźcie sobie: stado facetów i jedna dziewczyna. Bosz.
Jak zwykle ja przebrałam się najszybciej i wyszłam z szatni żegnając się z chłopakami. Ku mojemu zdziwieniu za mną wyszedł nie kto inny jak Nowakowski. Złapał mnie za nadgarstek i spojrzał w oczy. Odwracałam wzrok w każdą możliwą stronę, aby tylko mu nie ulec. No ale w gruncie rzeczy to powinnam mu podziękować. Bronił mnie w szatni i opowiedział tą całą historie za mnie.
-Dziękuję za tamto w szatni.- powiedziałam, a on pocałował mnie w końcik ust. Zrobiło mi się od razu cieplej.
-Piotrek przestań... Znamy się tylko od paru dni. Może to tylko zauroczenie które po krótkim czasie minie? Nie chce po raz kolejny cierpieć.
-Nie pozwolę na to żebyś cierpiała. To po prostu dzieje się trochę za szybko nie sądzisz?
-Masz rację...
-Ja zawsze mam rację. A teraz idź do gabinetu prezesa bo coś od ciebie chciał. Pa.
-Prezes? Ode mnie?- zdziwiona podeszłam do drzwi gabinetu prezesa i lekko zapukałam. Po usłyszeniu cichego "proszę" weszłam do środka...

                  ************
Hej wszystkim. Przepraszam was za to na górze, ale na telefonie beznadziejnie się pisze kolejne rozdziały. Nie gniewajcie się za błędy itp.  Zrobimy tak: jeśli pod tym rozdziałem będzie 5 komentarzy z waszą opinią to dodam kolejny rozdział. Zdecydowanie lepiej się pisze, jak zna się opinię czytelników. Pozdrawiam :*

piątek, 14 lutego 2014

WALENTYNKI

           Wszystkiego najlepszego z okazji walentynek miśki moje kochane <3 Moje jak na razie są udane, a wasze? 


niedziela, 9 lutego 2014

ROZDZIAŁ 14

           Ja poszłam na zagrywkę i...AS SERWISOWY! Ich miny po prostu BEZCENNE. Znowu ja poszłam na zagrywkę i tym razem uderzyłam w siatkę. Chłopaki spojrzeli na uśmiechnięci. Ja wam jeszcze pokarzę! Zaserwował Pliński. Mocna piłka w Bartka. Rozegrał Uriarte, a ja zaatakowałam prosto w Kłosa. Nie odebrał. Patrzyli na mnie zdziwieni. Zastanawiam sie czemu oni nie wiedzą, że byłam siatkarką. Przecież wystarczy w google wpisać moje imię i nazwisko. Na serwy poszedł Winiar. Wronka ustrzelony! 
-Hahaha. Moja krew!-zaczęłam się śmiać.
-To wy z Michałem ten teges?-zapytał Włodi.
-No chyba cię coś powaliło! Graj lepiej, a nie będziesz jakieś bzdury wymyślał.-krzyknęłam.
Za drugim razem Winiarski zaserwował w aut. Szkoda. W przeciwnej drużynie na serwach Nowakowski. Ku mojemu zdziwieniu uderzył piłkę z wyskoku. Mocna torpeda leciała w sam róg boiska, ale nie zemną takie numery panie Piotrze. Rzuciłam się na piłkę i odbiłam ją jedną ręką, a potem jeszcze zaatakowałam. Punkt zdobyty.
-No bez jaj! Ja z nią nie gram!-darł się Daniel. 
Moja drużyna wygrywała już 2:1 w setach. Jak na razie było 23:20 dla nas i moje serwy. Postanowiłam uderzyć z całej siły. Udało się. 24:20 dla nas. Piłka setowa. Podrzuciła wysoko i zapewne każdy myślał, że uderzę mocno, ale ja byłam sprytniejsza i uderzyłam lekko. Nikt tego nie odebrał. Stali w osłupieniu, a trener zaczął bić mi brawo. Zeszliśmy z boiska, aby się napić. 
-Skąd ty umiesz tak grać?!-darł się Conte
-Ja z nią więcej nie gram! Nie mój poziom!-rzekł Wrona
-No bo Agata była...-zaczął Nowakowski, ale mu przerwałam. Po co mają to wiedzieć? Niech się sami zastanawiają kim kiedyś byłam, a nie.
-Zamknij się Piotrek. Bartek też im nic nie mów.-powiedziałam lekko zdenerwowana. Sama nie wiem czemu. Pewnie od razu zaczęli by mnie wypytywać czemu już nie gram itp. Jak na razie nie chcę o tym gadać.
-To oni mogą wiedzieć, a my nie?-zapytał się Muzaj
-Bartek to mój brat, więc dziwne żeby nie wiedział. 
-No, a Nowakowski? Czemu on wie? Nie ufasz nam...-dokończył Włodarczyk.
Do moich oczy nagle napłynęły łzy. Bartek to zauważył, bo chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam. 
-Chcecie wiedzieć? Byłam siatkarką, ale przez pewną osobę musiałam zrezygnować z mojej pasji!-wykrzyczałam i z płaczem wybiegłam z sali. 

   Perspektywa Piotrka:

Agata wybiegła z płaczem. Chłopaki stali jak jakieś kołki nie wiedząc o co chodzi. Tylko ja znałem całą historię. Nie wiem czy Bartkowi powiedziała. 
-Zadowoleni jesteście z siebie jełopy?!-Kurek zaczął ich opieprzać, a ja pobiegłem z nią. 
Mogła być w dwóch miejscach. Albo w szatni, albo w damskiej łazience. Najpierw pobiegłem d łazienki. Nie było jej tam, więc pobiegłem do szatni. Siedziała na podłodze z podkulonymi nogami. Musiało jej być ciężko. Łzy spływały ciurkiem po jej policzkach. Serce mi się krajało na taki widok. -Aguś...nie płacz.-szepnąłem i mocno ją przytuliłem. 
-Wszystkie wspomnienia wróciły. Wszystkie! Te związane z Krystianem i Mikołajem. Nie mówiłam ci o nim, ale to właśnie przez niego musiałam zrezygnować z siatkówki. I jeszcze do tego wszystkiego te wspomnienia z Bartkiem...-zaczęła jeszcze bardziej płakać. 
-A co ja mam z tym niby wspólnego?- zapytał Kurek wchodząc z resztą chłopaków do szatni. Nie wytrzymałem. Wygarnąłem mu wszystko od a do z . 
-Jak to kurwa co?!-krzyknąłem podnosząc się z podłogi i spojrzałem  mu w oczy. 
-No właśnie się pytam co! Nic o niej nie wiesz! Nic!
-Ja nic o niej nie wiem?! To właśnie ty nic nie wiesz! Taki z ciebie zajebisty braciszek, że w ogóle się nią nie interesowałeś! Miałeś ją gdzieś! Jak jesteś taki mądry to powiedz mi czemu zrezygnowała z siatkówki?-Bartek to mój przyjaciel, ale moja cierpliwość dobiegła końca.
-Bo złamała sobie nogę i bała się wrócić do gry..-odpowiedział, a inni patrzyli na nas poddenerwowani. 
-Gówno prawda! Wiesz kto to był Mikołaj?-nic nie odpowiedział
-Tak też myślałem. Mikołaj był jej chłopakiem od trzeciej klasy liceum. Byli razem szczęśliwi. Przeprowadził się z nią do Krakowa, ale miał dość jej ciągłych wyjazdów. Kazał jej wybierać. Albo siatkówka, albo on. Wybrała jego. Później się jednak okazało, że ją zdradził i że jej nie kocha. Agata była w tedy w rozsypce, a ty się do niej wypiąłeś. Miałeś jej za złe to, że przestała grać. Nie miała z kim pogadać, komu się zwierzyć. Przyjaciółki zostawiła w Wałbrzychu, a dziewczyny z drużyny za nią nie przepadały. Wiedziałeś o tym?!
-Nie...
-Tak myślałem! Później poszła na studia i zakochała się w Krystianie. Byli ze sobą do puki nie przyłapała go na zdradzie. Wpadła w depresję. Jej przyjaciółka, którą poznała na studiach była akurat na wymianie studenckiej. Została z tym wszystkim sama! Ty byłeś zajęty "karierą" i nawet nie miałeś czasu do niej zadzwonić! Zaczęła imprezować. Dawała upust emocją poprzez picie alkoholu. Ledwo co zdała na studiach. Ty zniknąłeś z jej życia. Widywaliście się tylko w święta. Bardzo to przeżywała. Potrafiła płakać oglądając wasze wspólne zdjęcia. Wiedziałeś o tym? Pytam czy kuźwa wiedziałeś?!
Cisza...
-Więc nie wmawiaj mi,że wiesz o niej wszystko, bo tak na prawdę nie wiesz nic! Nie wiesz jak bardzo było jej ciężko! Była zdana tylko na siebie! Jak się z tym czujesz "najukochańszy" braciszku? Aaa! Zapomniałem dodać jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy. Wiedziałeś, że chciała popełnić samobójstwo?! Wiedziałeś? Gdyby nie Sylwia, to teraz Aga mogła by nie żyć!-na te słowa Agata wybuchnęła płaczem. Kurek usiadł na ławce i schował twarz w dłoniach. Reszta chłopaków nie wiedziała co mają zrobić. 
-Czemu mi o tym nie powiedziałaś?-zapytał ją Kurek.
-Bo...

                                           *************************************
Cześć Wam! Jak tam sobie żyjecie? Spodziewaliście się takiego obrotu wydarzeń, czy was zaskoczyłam? Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba. Jakoś tak dzisiaj nie mam weny. Nie wiem kiedy dodam nowy rozdział, bo znowu zaczyna mi się chodzenie do szkoły, ale postaram się napisać coś jak najszybciej się tylko da. Chciałabym was również prosić o wyrażanie waszej opinii w komentarzach. Bardzo mi to pomaga. Sama już nie wiem czy pisać nadal tego bloga, skoro prawie nikt go nie czyta...

Informacja!

Teraz rozdziały będę dodawać z telefonu, ponieważ mam awarię komputera. W rozdziałach mogą pojawić się błedy ortograficzne (nie jestem dobra z ortografii) i jakieś literówki. Z góry was za to bardzo przepraszam i mam nadzieję, że bez względu na błedy nadal będziecie czytać moje opowiadanie.

niedziela, 2 lutego 2014

ROZDZIAŁ 13

      Śniło mi się...z resztą sama nie wiem co mi się śniło. Rano obudził mnie Bartek. Zabije go kiedyś! Do pracy jak na razie nie chodzę, dzieci mi nie płaczą, studia i szkołę już skończyłam więc po co on mnie wcześnie rano budzi?! Bosz...
-Siostra! Wstawaj do cholery! Na 12:30 trening, a jest już 11:00!
-A co mnie to obchodzi, na którą ty masz trening?! Daj pospać człowiekowi!-wydarłam się na niego i przykryłam się po sam czubek głowy kołdrą. 
-Jak to co cię to obchodzi?! No właśnie powinno cię to obchodzić bo jedziesz ze mną! Przecież wczoraj ci mówiłem z chłopakami! Dzisiaj będziesz z nami grać!
-Nigdzie nie idę. Trener mnie tylko opieprzy, że mu przeszkadzam w pracy...
-Już dzwoniłem do trenera i powiedziałem mu, że przyjdziesz. Odpowiedział mi cytuję "Będzie mi bardzo miło poznać twoją siostrę. Dużo o niej słyszałem". Więc wstawaj z tego wyra i jazda jeść śniadanie, ubrać się, umalować i co tam jeszcze robią kobitki przed wyjściem z domu.-zaczął się śmiać pod nosem.
-Jesteś bezduszny, wiesz? Wczoraj was rozwoziłam do domów, poznałam was z Conte i Uriarte, a ty mnie budzisz kurde o 11:00.
-Ale ja przecież się z nimi znam. Grałem przecież już dużo razy przeciwko nim. Zapomniałaś?
-Dooobra. Już wstaję bezduszna świnio...-powiedziałam i poszłam do łazienki. Przecież nie wzięłam ze sobą ubrań. Palnęłam się w czoło i podeszłam do mojego "wejścia do Narnii"(czyt. szafa). Postanowiłam dzisiaj ubrać się w żółte rurki, białą bejsbolówkę, a na to czarny sweterek na guziczki. Oczywiście wzięłam ze sobą do łazienki również bieliznę! Umyłam się, ubrałam, umalowałam, uczesałam i byłam gotowa do wyjścia. Była już 12:05. Wydawało mi się, że o czymś zapomniałam.... Weszłam do kuchni, a tam czekał na mnie talerz naleśników, kawa no i brat przy stole. W takich momentach cieszę się, że z nim zamieszkałam. 
-Kocham cię Bartuś!- krzyknęłam i mocno go przytuliłam.
-Nie podlizuj się, tylko siadaj i jedz...właściwie to nie wiem jak to nazwać. Obiado-śniadanie?
Roześmiałam się tylko i na szybko zjadłam dwa naleśniki i wypiłam kawkę. Przypomniał mi się wczorajszy wieczór i filmik, który Bartek nagrywał.
-Ej Bartek. Mogę na chwilę twój telefon?- zapytałam robiąc słodkie oczka
-A po co ci mój telefon?
-No bo wczoraj nagrałeś taki fajny filmik, jak chłopaki urządzali striptiz, no i chciałam go przesłać na mój telefon.
-Włącz blufiuta.- odpowiedział, a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Blu...blufiuta mam włączyć? Hahahahaha! LOL! Jak coś to "blutufa" imbecylu!
Bartek spojrzał na mnie z pod byka, a ja znów zaczęłam się śmiać. Włączyłam tego "blufiuta" (hahahaha), a Kurek przesłał mi ten filmik. Aby dojść na halę zostało nam 15 minut. Powinniśmy zdążyć. Poszliśmy pieszo, ponieważ Bartek był na kacu, a mi się nie chciało prowadzić. Po drodze Kurek się do mnie nie odzywał, bo jak to stwierdził "ma focha". No coment normalnie. Na hali byliśmy 5 minut przed czasem. Pan obrażalski jeszcze musiał iść się przebrać, więc ja poszłam na trybuny. Chłopaki zaczęli się rozciągać. Oni mnie  nie zauważyli, ale trener tak. Zawołał mnie do siebie. Z ogromną niechęciom podeszłam do niego. Dobrze, że znałam troszeczkę Hiszpański (byłam w Argentynie 5 miesięcy na wymianie studenckiej) więc mogłam z nim gadać w jego ojczystym języku.
-Dzień dobry.- zaczęłam oczywiście po Hiszpańsku (rozmowy z Miguelem będą właśnie w tym języku).
-Dzień dobry. Znasz Hiszpański?
-Tylko trochę- uśmiechnęłam się do niego.
-A no to fajnie. Czemu nie jesteś przebrana? Bartek mi mówił, że zagrasz dzisiaj z chłopakami.
-Nie chcę przeszkadzać..
-Jeśli masz strój do przebrania to migiem do szatni!-krzyknął
-Ale...
-Nie ma żadnego "ale"!
Nic nie odpowiedziałam tylko poszłam do szatni. W czasie rozmowy chłopaki patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Hah. Oni jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiedzą.  W szatni przebrałam się w czarne spodenki i żółtą bluzkę, na nogi założyłam buty siatkarskie, a na kolana nakolanniki. Włosy związałam w koka i wróciłam na salę. Każdy się na mnie dziwnie spojrzał. Czyli oni nie wiedzą, że byłam siatkarką? No więc troszeczkę się zdziwią. Wykonaliśmy krótką rozgrzewkę i podzieliliśmy  się na drużyny. Ja byłam z Bartkiem, Winiarem, Uriarte, Conte, Włodim i Zatim. W przeciwnej drużynie był Wronka, Kłos, Pliński, Antiga, Nowakowski, Muzaj i Wlazły. Mi składy pasowały. Pewnie zastanawiacie się, jak zachowywałam się wobec Piotrka. Nie zwracałam na niego w ogóle uwagi. Traktowałam go jak powietrze. On robił to samo ze mną. Trochę zabolało, ale w życiu już tak bywa. Zaczęliśmy grać. Ja poszłam na zagrywkę i...

                                               *************************
 Cześć wam! Jak się czujecie? Bo ja muszę iść jutro niestety do szkoły po dwóch tygodniach przerwy. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. ;)
PS.Mam do was prośbę. W komentarzach piszcie swoją opinie na temat rozdziałów, bo to naprawdę motywuje. Pozdrawiam :*

niedziela, 26 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 12

    Nic nie mówiąc weszli do auta. Włączyłam radio i ruszyłam w stronę domu Michała... Z daleka można było usłyszeć głośną muzykę. Jak te tłumoki się w ogóle zachowują? Zastanawiam się czasami czy nie pozamieniali sobie mózgów z osłami. Zaparkowałam pod domem Winiarskiego i we trójkę wysiedliśmy z mojego auta. Po cichutku weszliśmy do domu. Nawet nie pukaliśmy,no bo po co? Zdjęliśmy buty, kurtki, czapki itp, po czym udaliśmy się do salonu. To co tam zobaczyłam było... sama nie wiem jakie było. Głupie, dziwne? Nie mam pojęcia jak to określić. Wracając do tematu. W największym pomieszczeniu, w którym odbywała się cała impreza na stole w pokoju stał Winiarski! Nie zgadniecie nigdy co zaczął robić! Otóż nasz kochany Michałek zaczął robić STRIPTIZ! Razem z Facundo i Nikolasem wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Oczywiście imprezowicze tego nie usłyszeli bo muzyka grała zdecydowanie za głośno. Do Winiara dołączył się jeszcze Kłos, Wrona i Muzaj! Wszyscy "seksownie" (taa, na pewno) wymachiwali swoimi koszulkami. Mięli niezłe klaty. Nie powiem, że nie. Bartek to wszystko nagrywał! Musi mi to później przesłać. Nie ma innej opcji. Śmialiśmy się tak głośno, że chyba Pliński nas usłyszał. Odwrócił się w naszą stronę i od razu mina mu zrzedła. 
-Wyłączcie to patafiany!-krzyknął lekko zły i zdziwiony Plina.
Inni spojrzeli na niego jak na jakiegoś kosmitę i bawili się dalej. Tylko Włodarczyk chyba zakumał o co chodzi bo zaczął się drzeć jak baba przy porodzie. 
-Kurwa chłopaki! Zobaczcie kto tam stoi!
Wszyscy gwałtownie odwrócili się w naszą stronę. Popłakałam się ze śmiechu, a Conte i Uriarte zwijali się ze śmiechu na podłodze. W pewnym momencie muzyka ucichła i było słychać tylko nasz śmiech. 
-Ile wy już tu stoicie?-zapytał zakłopotany Wlazły.
-Wystarczająco, aby przyznać, że jesteście mega rąbnięci!-rzekłam
-Skąd ty żeś wytrzasnęła tu Conte i Uriarte?!- wykrzyczał Winiarski
-No wiesz... Spotkaliśmy się dzisiaj w moim osiedlu i okazało się, że są moimi sąsiadami.
-To nas załatwiłaś! Dobre wrażenie żeśmy zrobili, nie ma co!- Zatorski nie krył swojego rozczarowania. 
-To już nie moja wina! Trzeba było myśleć co się robi! A tak w ogóle to co wy żeście pili?! Jutro będziecie mieć takiego kaca jak stąd do Warszawy, a macie jutro na 12:30 trening!- skarciłam ich.
-Za to, że nas nie poinformowałaś, że na bibe przychodzą też koledzy z Argentyny musisz jutro przyjść na nasz trening!-krzyknął uradowany Kłos. Nie wiem skąd oni biorą takie pomysły.  
-Mi to nie przeszkadza, ale trenerowi się za was tłumaczyć nie będę! Wy się teraz zapoznajcie, a ja idę trochę posprzątać. Jak skończę to rozworze was do domów!-rzekłam stanowczo. Trochę dziwne, ale mnie posłuchali. 

                    Po około 1,5 godziny. 

Ogarnęłam trochę mieszkanie Winiarskiego i zaczęłam rozwozić tych ciołków do domów. Zeszło mi jakąś godzinkę. Potem we czwórkę (ja, Bartek, Nicolas i Facundo) pojechaliśmy do naszego pięknego osiedla. Nie było tak ciężko wejść na 7 piętro no bo przecież była winda.
Pożegnaliśmy się wszyscy i każdy poszedł do swojego mieszkania. Otworzyłam drzwi i pierwsze co Bartek zrobił to poszedł na kanapę i się na niej położył.
-Gorzej jak z dzieckiem.-powiedziałam sama do siebie i poszłam się umyć, bo j a w porównaniu do mojego brata nie jestem fleją. Siedziałam w łazience około 30 minut, a potem położyłam się na moim mięciutkim łóżeczku i zasnęłam...

                                            *****************************
Oki. W końcu udało mi się napisać następny rozdział tej zwariowanej historii. Mam nadzieję, że się wam podoba. Zrobimy tak. Jak pod tym rozdziałem będzie 5 komentarzy z waszymi opiniami to dodam następny rozdział. 
Ps. Kto z was ma już ferie? :)