Śniło mi się...z resztą sama nie wiem co mi się śniło. Rano obudził mnie Bartek. Zabije go kiedyś! Do pracy jak na razie nie chodzę, dzieci mi nie płaczą, studia i szkołę już skończyłam więc po co on mnie wcześnie rano budzi?! Bosz...
-Siostra! Wstawaj do cholery! Na 12:30 trening, a jest już 11:00!
-A co mnie to obchodzi, na którą ty masz trening?! Daj pospać człowiekowi!-wydarłam się na niego i przykryłam się po sam czubek głowy kołdrą.
-Jak to co cię to obchodzi?! No właśnie powinno cię to obchodzić bo jedziesz ze mną! Przecież wczoraj ci mówiłem z chłopakami! Dzisiaj będziesz z nami grać!
-Nigdzie nie idę. Trener mnie tylko opieprzy, że mu przeszkadzam w pracy...
-Już dzwoniłem do trenera i powiedziałem mu, że przyjdziesz. Odpowiedział mi cytuję "Będzie mi bardzo miło poznać twoją siostrę. Dużo o niej słyszałem". Więc wstawaj z tego wyra i jazda jeść śniadanie, ubrać się, umalować i co tam jeszcze robią kobitki przed wyjściem z domu.-zaczął się śmiać pod nosem.
-Jesteś bezduszny, wiesz? Wczoraj was rozwoziłam do domów, poznałam was z Conte i Uriarte, a ty mnie budzisz kurde o 11:00.
-Ale ja przecież się z nimi znam. Grałem przecież już dużo razy przeciwko nim. Zapomniałaś?
-Dooobra. Już wstaję bezduszna świnio...-powiedziałam i poszłam do łazienki. Przecież nie wzięłam ze sobą ubrań. Palnęłam się w czoło i podeszłam do mojego "wejścia do Narnii"(czyt. szafa). Postanowiłam dzisiaj ubrać się w żółte rurki, białą bejsbolówkę, a na to czarny sweterek na guziczki. Oczywiście wzięłam ze sobą do łazienki również bieliznę! Umyłam się, ubrałam, umalowałam, uczesałam i byłam gotowa do wyjścia. Była już 12:05. Wydawało mi się, że o czymś zapomniałam.... Weszłam do kuchni, a tam czekał na mnie talerz naleśników, kawa no i brat przy stole. W takich momentach cieszę się, że z nim zamieszkałam.
-Kocham cię Bartuś!- krzyknęłam i mocno go przytuliłam.
-Nie podlizuj się, tylko siadaj i jedz...właściwie to nie wiem jak to nazwać. Obiado-śniadanie?
Roześmiałam się tylko i na szybko zjadłam dwa naleśniki i wypiłam kawkę. Przypomniał mi się wczorajszy wieczór i filmik, który Bartek nagrywał.
-Ej Bartek. Mogę na chwilę twój telefon?- zapytałam robiąc słodkie oczka
-A po co ci mój telefon?
-No bo wczoraj nagrałeś taki fajny filmik, jak chłopaki urządzali striptiz, no i chciałam go przesłać na mój telefon.
-Włącz blufiuta.- odpowiedział, a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Blu...blufiuta mam włączyć? Hahahahaha! LOL! Jak coś to "blutufa" imbecylu!
Bartek spojrzał na mnie z pod byka, a ja znów zaczęłam się śmiać. Włączyłam tego "blufiuta" (hahahaha), a Kurek przesłał mi ten filmik. Aby dojść na halę zostało nam 15 minut. Powinniśmy zdążyć. Poszliśmy pieszo, ponieważ Bartek był na kacu, a mi się nie chciało prowadzić. Po drodze Kurek się do mnie nie odzywał, bo jak to stwierdził "ma focha". No coment normalnie. Na hali byliśmy 5 minut przed czasem. Pan obrażalski jeszcze musiał iść się przebrać, więc ja poszłam na trybuny. Chłopaki zaczęli się rozciągać. Oni mnie nie zauważyli, ale trener tak. Zawołał mnie do siebie. Z ogromną niechęciom podeszłam do niego. Dobrze, że znałam troszeczkę Hiszpański (byłam w Argentynie 5 miesięcy na wymianie studenckiej) więc mogłam z nim gadać w jego ojczystym języku.
-Dzień dobry.- zaczęłam oczywiście po Hiszpańsku (rozmowy z Miguelem będą właśnie w tym języku).
-Dzień dobry. Znasz Hiszpański?
-Tylko trochę- uśmiechnęłam się do niego.
-A no to fajnie. Czemu nie jesteś przebrana? Bartek mi mówił, że zagrasz dzisiaj z chłopakami.
-Nie chcę przeszkadzać..
-Jeśli masz strój do przebrania to migiem do szatni!-krzyknął
-Ale...
-Nie ma żadnego "ale"!
Nic nie odpowiedziałam tylko poszłam do szatni. W czasie rozmowy chłopaki patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Hah. Oni jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiedzą. W szatni przebrałam się w czarne spodenki i żółtą bluzkę, na nogi założyłam buty siatkarskie, a na kolana nakolanniki. Włosy związałam w koka i wróciłam na salę. Każdy się na mnie dziwnie spojrzał. Czyli oni nie wiedzą, że byłam siatkarką? No więc troszeczkę się zdziwią. Wykonaliśmy krótką rozgrzewkę i podzieliliśmy się na drużyny. Ja byłam z Bartkiem, Winiarem, Uriarte, Conte, Włodim i Zatim. W przeciwnej drużynie był Wronka, Kłos, Pliński, Antiga, Nowakowski, Muzaj i Wlazły. Mi składy pasowały. Pewnie zastanawiacie się, jak zachowywałam się wobec Piotrka. Nie zwracałam na niego w ogóle uwagi. Traktowałam go jak powietrze. On robił to samo ze mną. Trochę zabolało, ale w życiu już tak bywa. Zaczęliśmy grać. Ja poszłam na zagrywkę i...
*************************
Cześć wam! Jak się czujecie? Bo ja muszę iść jutro niestety do szkoły po dwóch tygodniach przerwy. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. ;)
PS.Mam do was prośbę. W komentarzach piszcie swoją opinie na temat rozdziałów, bo to naprawdę motywuje. Pozdrawiam :*
Cudnie, pięknie, zajebiście:D
OdpowiedzUsuńAle taka mala uwaga, w Argentynie mówią po hiszpańsku, nie po argentyńsku :D
Do nastepnego:D
Haha. Też mi sie wydawało że tam mówią po Hiszpańsku. No więc ja stworzyłam nowy język czyli "Argentyński". Pozdrawiam :*
UsuńDzięki za link do Twojego bloga :D jeszcze nie zaczęłam go czytać, ale nadrobię to, możesz być pewna :)) pozostawiam Ci tutaj komentarz, żebyś wiedziała, że to nadrobię XD pozdrawiam :* /Justyna
OdpowiedzUsuńSpoczko :)
UsuńZapraszam na nowy http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam :)
Oki ;)
Usuńswietny. Kiedy następny, bo juz umieram z ciekawosci? *.*
OdpowiedzUsuńNadrobiłam nareszcie :D zajebisty blog :* super humorystyczny :D pozdro z podłogi :)) czekam na nn :) /Justyna |zagubiona-w-swiecie-marzen|
OdpowiedzUsuń