niedziela, 2 lutego 2014

ROZDZIAŁ 13

      Śniło mi się...z resztą sama nie wiem co mi się śniło. Rano obudził mnie Bartek. Zabije go kiedyś! Do pracy jak na razie nie chodzę, dzieci mi nie płaczą, studia i szkołę już skończyłam więc po co on mnie wcześnie rano budzi?! Bosz...
-Siostra! Wstawaj do cholery! Na 12:30 trening, a jest już 11:00!
-A co mnie to obchodzi, na którą ty masz trening?! Daj pospać człowiekowi!-wydarłam się na niego i przykryłam się po sam czubek głowy kołdrą. 
-Jak to co cię to obchodzi?! No właśnie powinno cię to obchodzić bo jedziesz ze mną! Przecież wczoraj ci mówiłem z chłopakami! Dzisiaj będziesz z nami grać!
-Nigdzie nie idę. Trener mnie tylko opieprzy, że mu przeszkadzam w pracy...
-Już dzwoniłem do trenera i powiedziałem mu, że przyjdziesz. Odpowiedział mi cytuję "Będzie mi bardzo miło poznać twoją siostrę. Dużo o niej słyszałem". Więc wstawaj z tego wyra i jazda jeść śniadanie, ubrać się, umalować i co tam jeszcze robią kobitki przed wyjściem z domu.-zaczął się śmiać pod nosem.
-Jesteś bezduszny, wiesz? Wczoraj was rozwoziłam do domów, poznałam was z Conte i Uriarte, a ty mnie budzisz kurde o 11:00.
-Ale ja przecież się z nimi znam. Grałem przecież już dużo razy przeciwko nim. Zapomniałaś?
-Dooobra. Już wstaję bezduszna świnio...-powiedziałam i poszłam do łazienki. Przecież nie wzięłam ze sobą ubrań. Palnęłam się w czoło i podeszłam do mojego "wejścia do Narnii"(czyt. szafa). Postanowiłam dzisiaj ubrać się w żółte rurki, białą bejsbolówkę, a na to czarny sweterek na guziczki. Oczywiście wzięłam ze sobą do łazienki również bieliznę! Umyłam się, ubrałam, umalowałam, uczesałam i byłam gotowa do wyjścia. Była już 12:05. Wydawało mi się, że o czymś zapomniałam.... Weszłam do kuchni, a tam czekał na mnie talerz naleśników, kawa no i brat przy stole. W takich momentach cieszę się, że z nim zamieszkałam. 
-Kocham cię Bartuś!- krzyknęłam i mocno go przytuliłam.
-Nie podlizuj się, tylko siadaj i jedz...właściwie to nie wiem jak to nazwać. Obiado-śniadanie?
Roześmiałam się tylko i na szybko zjadłam dwa naleśniki i wypiłam kawkę. Przypomniał mi się wczorajszy wieczór i filmik, który Bartek nagrywał.
-Ej Bartek. Mogę na chwilę twój telefon?- zapytałam robiąc słodkie oczka
-A po co ci mój telefon?
-No bo wczoraj nagrałeś taki fajny filmik, jak chłopaki urządzali striptiz, no i chciałam go przesłać na mój telefon.
-Włącz blufiuta.- odpowiedział, a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Blu...blufiuta mam włączyć? Hahahahaha! LOL! Jak coś to "blutufa" imbecylu!
Bartek spojrzał na mnie z pod byka, a ja znów zaczęłam się śmiać. Włączyłam tego "blufiuta" (hahahaha), a Kurek przesłał mi ten filmik. Aby dojść na halę zostało nam 15 minut. Powinniśmy zdążyć. Poszliśmy pieszo, ponieważ Bartek był na kacu, a mi się nie chciało prowadzić. Po drodze Kurek się do mnie nie odzywał, bo jak to stwierdził "ma focha". No coment normalnie. Na hali byliśmy 5 minut przed czasem. Pan obrażalski jeszcze musiał iść się przebrać, więc ja poszłam na trybuny. Chłopaki zaczęli się rozciągać. Oni mnie  nie zauważyli, ale trener tak. Zawołał mnie do siebie. Z ogromną niechęciom podeszłam do niego. Dobrze, że znałam troszeczkę Hiszpański (byłam w Argentynie 5 miesięcy na wymianie studenckiej) więc mogłam z nim gadać w jego ojczystym języku.
-Dzień dobry.- zaczęłam oczywiście po Hiszpańsku (rozmowy z Miguelem będą właśnie w tym języku).
-Dzień dobry. Znasz Hiszpański?
-Tylko trochę- uśmiechnęłam się do niego.
-A no to fajnie. Czemu nie jesteś przebrana? Bartek mi mówił, że zagrasz dzisiaj z chłopakami.
-Nie chcę przeszkadzać..
-Jeśli masz strój do przebrania to migiem do szatni!-krzyknął
-Ale...
-Nie ma żadnego "ale"!
Nic nie odpowiedziałam tylko poszłam do szatni. W czasie rozmowy chłopaki patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Hah. Oni jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiedzą.  W szatni przebrałam się w czarne spodenki i żółtą bluzkę, na nogi założyłam buty siatkarskie, a na kolana nakolanniki. Włosy związałam w koka i wróciłam na salę. Każdy się na mnie dziwnie spojrzał. Czyli oni nie wiedzą, że byłam siatkarką? No więc troszeczkę się zdziwią. Wykonaliśmy krótką rozgrzewkę i podzieliliśmy  się na drużyny. Ja byłam z Bartkiem, Winiarem, Uriarte, Conte, Włodim i Zatim. W przeciwnej drużynie był Wronka, Kłos, Pliński, Antiga, Nowakowski, Muzaj i Wlazły. Mi składy pasowały. Pewnie zastanawiacie się, jak zachowywałam się wobec Piotrka. Nie zwracałam na niego w ogóle uwagi. Traktowałam go jak powietrze. On robił to samo ze mną. Trochę zabolało, ale w życiu już tak bywa. Zaczęliśmy grać. Ja poszłam na zagrywkę i...

                                               *************************
 Cześć wam! Jak się czujecie? Bo ja muszę iść jutro niestety do szkoły po dwóch tygodniach przerwy. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. ;)
PS.Mam do was prośbę. W komentarzach piszcie swoją opinie na temat rozdziałów, bo to naprawdę motywuje. Pozdrawiam :*

8 komentarzy:

  1. Cudnie, pięknie, zajebiście:D
    Ale taka mala uwaga, w Argentynie mówią po hiszpańsku, nie po argentyńsku :D
    Do nastepnego:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha. Też mi sie wydawało że tam mówią po Hiszpańsku. No więc ja stworzyłam nowy język czyli "Argentyński". Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Dzięki za link do Twojego bloga :D jeszcze nie zaczęłam go czytać, ale nadrobię to, możesz być pewna :)) pozostawiam Ci tutaj komentarz, żebyś wiedziała, że to nadrobię XD pozdrawiam :* /Justyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na nowy http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
    Przepraszam za spam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. swietny. Kiedy następny, bo juz umieram z ciekawosci? *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nadrobiłam nareszcie :D zajebisty blog :* super humorystyczny :D pozdro z podłogi :)) czekam na nn :) /Justyna |zagubiona-w-swiecie-marzen|

    OdpowiedzUsuń