niedziela, 26 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 12

    Nic nie mówiąc weszli do auta. Włączyłam radio i ruszyłam w stronę domu Michała... Z daleka można było usłyszeć głośną muzykę. Jak te tłumoki się w ogóle zachowują? Zastanawiam się czasami czy nie pozamieniali sobie mózgów z osłami. Zaparkowałam pod domem Winiarskiego i we trójkę wysiedliśmy z mojego auta. Po cichutku weszliśmy do domu. Nawet nie pukaliśmy,no bo po co? Zdjęliśmy buty, kurtki, czapki itp, po czym udaliśmy się do salonu. To co tam zobaczyłam było... sama nie wiem jakie było. Głupie, dziwne? Nie mam pojęcia jak to określić. Wracając do tematu. W największym pomieszczeniu, w którym odbywała się cała impreza na stole w pokoju stał Winiarski! Nie zgadniecie nigdy co zaczął robić! Otóż nasz kochany Michałek zaczął robić STRIPTIZ! Razem z Facundo i Nikolasem wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Oczywiście imprezowicze tego nie usłyszeli bo muzyka grała zdecydowanie za głośno. Do Winiara dołączył się jeszcze Kłos, Wrona i Muzaj! Wszyscy "seksownie" (taa, na pewno) wymachiwali swoimi koszulkami. Mięli niezłe klaty. Nie powiem, że nie. Bartek to wszystko nagrywał! Musi mi to później przesłać. Nie ma innej opcji. Śmialiśmy się tak głośno, że chyba Pliński nas usłyszał. Odwrócił się w naszą stronę i od razu mina mu zrzedła. 
-Wyłączcie to patafiany!-krzyknął lekko zły i zdziwiony Plina.
Inni spojrzeli na niego jak na jakiegoś kosmitę i bawili się dalej. Tylko Włodarczyk chyba zakumał o co chodzi bo zaczął się drzeć jak baba przy porodzie. 
-Kurwa chłopaki! Zobaczcie kto tam stoi!
Wszyscy gwałtownie odwrócili się w naszą stronę. Popłakałam się ze śmiechu, a Conte i Uriarte zwijali się ze śmiechu na podłodze. W pewnym momencie muzyka ucichła i było słychać tylko nasz śmiech. 
-Ile wy już tu stoicie?-zapytał zakłopotany Wlazły.
-Wystarczająco, aby przyznać, że jesteście mega rąbnięci!-rzekłam
-Skąd ty żeś wytrzasnęła tu Conte i Uriarte?!- wykrzyczał Winiarski
-No wiesz... Spotkaliśmy się dzisiaj w moim osiedlu i okazało się, że są moimi sąsiadami.
-To nas załatwiłaś! Dobre wrażenie żeśmy zrobili, nie ma co!- Zatorski nie krył swojego rozczarowania. 
-To już nie moja wina! Trzeba było myśleć co się robi! A tak w ogóle to co wy żeście pili?! Jutro będziecie mieć takiego kaca jak stąd do Warszawy, a macie jutro na 12:30 trening!- skarciłam ich.
-Za to, że nas nie poinformowałaś, że na bibe przychodzą też koledzy z Argentyny musisz jutro przyjść na nasz trening!-krzyknął uradowany Kłos. Nie wiem skąd oni biorą takie pomysły.  
-Mi to nie przeszkadza, ale trenerowi się za was tłumaczyć nie będę! Wy się teraz zapoznajcie, a ja idę trochę posprzątać. Jak skończę to rozworze was do domów!-rzekłam stanowczo. Trochę dziwne, ale mnie posłuchali. 

                    Po około 1,5 godziny. 

Ogarnęłam trochę mieszkanie Winiarskiego i zaczęłam rozwozić tych ciołków do domów. Zeszło mi jakąś godzinkę. Potem we czwórkę (ja, Bartek, Nicolas i Facundo) pojechaliśmy do naszego pięknego osiedla. Nie było tak ciężko wejść na 7 piętro no bo przecież była winda.
Pożegnaliśmy się wszyscy i każdy poszedł do swojego mieszkania. Otworzyłam drzwi i pierwsze co Bartek zrobił to poszedł na kanapę i się na niej położył.
-Gorzej jak z dzieckiem.-powiedziałam sama do siebie i poszłam się umyć, bo j a w porównaniu do mojego brata nie jestem fleją. Siedziałam w łazience około 30 minut, a potem położyłam się na moim mięciutkim łóżeczku i zasnęłam...

                                            *****************************
Oki. W końcu udało mi się napisać następny rozdział tej zwariowanej historii. Mam nadzieję, że się wam podoba. Zrobimy tak. Jak pod tym rozdziałem będzie 5 komentarzy z waszymi opiniami to dodam następny rozdział. 
Ps. Kto z was ma już ferie? :)