wtorek, 31 grudnia 2013

Szczęśliwego Nowego Roku!

Moi kochani!! Chciałabym wam wszystkim życzyć Szczęśliwego Nowego Roku, spełniena wszystkich marzeń, zdrowia, szczęścia i czego jeszcze sobie zamarzycie. <3

PS. Przepraszam, że tak dawno nie dodawałam rozdziału. Postaram się poprawić. 

niedziela, 22 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 11

        Przeprosiłam na chwilę Śmieszka i odebrałam.
-Halo???-powiedziałam 
-Aguś!!! Słońce ty moje! Przyjedź tu do nas! Tak nudno jest!-krzyczał pijany Bartek
No ja pierdziele. Jak on idzie na jakąś imprezę to od razu musi się ochlać? Zresztą już wiem po kim to mam. :D
-Kurek! Jesteś pijany! Ile wy żeście wypili co? Skrzynkę wódki?? Nigdzie nie jadę! Opiłeś się to teraz radź sobie sam!- chyba ktoś wyrwał telefon Bartkowi bo jakiś dziwny szum było słychać...
-Agunia!! Przyjedź do nas! Przywieź nam przy okazji jeszcze troszkę czegoś mocniejszego!!-rzekł jeszcze bardziej pijany od Bartka, Pliński.
-No Plina! Ty też! Im starszy tym głupszy! Nic wam kuźwa nie przywiozę! Jutro macie trening!! Jak wy to sobie wyobrażacie??? Na nogach się nie utrzymacie a co dopiero do ataku, albo bloku skakać!!-wydarłam się. Conte cały czas mi się przyglądał. Co on sobie o mnie pomyśli?! Z kim ja się zadaję! Banda pijaków, kuźwa!
-Oj tam, oj tam! Zaraz chcemy cię widzieć u Winiara!!-ku mojemu zdziwieniu powiedział Kłos. Co oni tam głośno mówiący mają?!
-Zachowujecie się jak jakaś banda małolatów, która pierwszy raz alkohol na oczy widziała! Ja na pewno was jutro przed Falascą tłumaczyć nie będę!!! I jeszcze raz powtórzę! Nie jadę do Winiarskiego! Radźcie sobie sami!!-krzyknęłam. Byłam już na nich strasznie wściekła.
-Ale my mecz wygraliśmy! Trzeba było to opić!!-powiedział Wrona
-Mało mnie to obchodzi! Zadzwońcie sobie do Piotrusia! 
-A tam do Piotrusia! Wolimy ciebie! To do zobaczyska!-rzekł Winiar i się rozłączył.
No po prostu brak słów! Co za imbecyle! Tak mi się chce do nich jechać, że normalnie szok! A w dodatku będę musiała jakoś spławić Facundo, choć wolałabym z nim tu siedzieć. Co za ironia losu.
-Co za tłumoki!- krzyknęłam. Śmieszek patrzył na mnie zaskoczony.
-Co się stało?-zapytał Facundo
-Przepraszam cię, ale po prostu jestem strasznie zła! Chłopaki ze Skry siedzą pijani u Winiara i robią nie wiadomo co, a ja muszę ich do domu porozwozić!-usiadłam załamana na kanapie.
-Jeśli chcesz to mogę ci pomóc. Co dwie głowy to nie jedna... Poczekaj chwilkę. Ja tylko pójdę po kurtkę i możemy jechać.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale! To widzimy się na dole! Narka!-powiedział i wyszedł. Strasznie fajny z niego facet. Nie spodziewałam się tego. Przecież "ponoć" był zmęczony, a chce mu się mi pomagać. Jestem mile zaskoczona... 
Wzięłam kluczyki od samochodu, torebkę itp. Założyłam bluzę, buty i zamknęłam drzwi. Zaszłam na dół, a Conte już na mnie czekał. Ale nie był sam... Otóż obok niego stał NICOLAS URIARTE!!! Ze zdziwienia otworzyłam usta. Oni zaśmiali się, a ja zapewne zrobiłam się czerwona jak burak. Dobrze, że nie było za widno...
-Cześć. Jestem Nicolas. Miło mi...-zaczął rozmowę. Zamurowało mnie. Kompletnie nic nie mogłam powiedzieć.
-Jesteś siostrą Kurka, tak?-zapytał
Teraz dopiero się ocknęłam i zaczęłam mówić.
-Jejku przepraszam! Agata Kurek jestem. Siostra Bartka. 
-Nie wiedziałem, że wywołam u ciebie taki "szok".-zaśmiał się wraz z Conte.
-Nie! Po prostu ja, bo ty, bo on... Nic nie rozumiem... Facundo! To to jest ten twój kolega, z którym będziesz grał w Skrze?-zwróciłam się w stronę osobnika z ksywką "Śmieszek".
-No on, on. A co???
Walnęłam się otwartą ręką w czoło.
-Nic. Dobra! Jedziemy!-powiedziałam i ruszyłam w stronę mojego auta.
Po ich minach można było dowiedzieć się wszystkiego. Bardzo zabawnie to wyglądało... :)
-To jest twoje auto?????-krzyknęli jednocześnie, a ja się zaśmiałam.
-Moje. Wsiadacie, czy idziecie pieszo?
Nic nie mówiąc weszli do auta. Włączyłam radio i ruszyłam w stronę domu Michała...

                                                    *********************
   Przepraszam was, że tak dawno nic nie dodawałam. Nie miałam weny. Teraz udało mi się na pisać coś takiego, ale wcale nie jestem zadowolona z tego rozdziału... 
KOMENTUJCIE!!! 

niedziela, 15 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 10

      Od razu poczułam się lepiej. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie jakże pożywny posiłek (jogurt z musli) i wróciłam do salonu. Po zjedzeniu i poprawieniu sobie humoru zaczęłam śpiewać. Bynajmniej mi się wydawało, że śpiewam, a nie jęczę jak jakaś świnia, którą ze skóry obrywają. Z resztą, mniejsza o to!
Długo spokojem to ja się jednak nie mogłam nacieszyć. Kto o tej godzinie puka do mych drzwi! No kto? A może to jakiś natrętny sąsiad, który postraszy mnie policją, jeśli nie ściszę muzyki? Tego nie wiem. Jedynym wyjściem, aby się dowiedzieć jest otworzenie tych cholernych drzwi.
Podeszłam do lusterka, aby sprawdzić czy wyglądam w miarę normalnie i spojrzałam na "przybysza" stojącego po drugiej stronie mojej jakże pięknej, drewnianej desce, nazywanej również drzwiami.
Nie zgadniecie, kogo zobaczyłam!!! Sama nie jestem pewna czy ze zdziwienia nie otworzyłam ust! Otóż, przede mną stał FACUNDO CONTE!!!! No co byście zrobili na moim miejscu? Ja nie wiedziałam co mam zrobić! Ciekawe czy on umie gadać po polsku, albo chociaż po angielsku. No sorry bardzo, ale w szkole mnie po argentyńsku mówić niestety nie nauczyli!!
Patrzyłam na niego jak jakaś kompletna psychiczna idiotka i czekałam aż on zacznie mówić pierwszy. Długo jednak czekać nie musiałam, bo zaczął nawijać. O dziwo po polsku!!
-Dobry wieczór. Mam do pani małą prośbę. Czy mogła by pani ściszyć tą muzykę? Dopiero co z moim przyjacielem wróciliśmy z podróży i chcielibyśmy się wyspać..-zrobiło mi się strasznie głupio... No tak... Przecież była już 23:20, a niektórzy ludzie już o tej porze śpią...
-Tak! Oczywiście! Już ściszam!-szybko ruszyłam w stronę salonu i wyłączyłam telewizor. Facundo nadal stał w tym samym miejscu.
-Ale ja też miałabym do ciebie prośbę. Nie mów do mnie "pani". Wiem, że do najmłodszych i najpiękniejszych nie należę, no ale bez przesady. Jestem Agata Kurek...-zaczęłam swój jakże mądry (czujecie ten sarkazm?) monolog i czekałam na jego odpowiedź.
-Facundo Conte, ale możesz mówić do mnie również Śmieszek. Niektórzy mnie tak nazywają. :D Miło cię poznać...
-Mi również. Wiem, że mówiłeś, że jesteś zmęczony, ale zapraszam na herbatkę. Nie przyjmuję odmowy.-próbowałam udawać poważną, lecz po chwili razem wybuchnęliśmy śmiechem.
-No skoro nalegasz...-odpowiedział mi i wpuściłam "Śmieszka" do salonu. Po czym pognałam do kuchni, aby zrobić nam herbatę. Nie mogę uwierzyć! W moim salonie właśnie siedzi Conte!! Raczej nic mnie już nie zdziwi! Chyba, że zaraz do mojego mieszkania wejdzie świnia z ogonem kota i twarzą kaczki. Choć nie jestem pewna czy kaczka ma twarz, ale mniejsza o to.
Wróciłam do mojego gościa i usiadłam koło niego na kanapie.
-Jeśli mogę zapytać to co robisz w Polsce?-zaczęłam nasza rozmowę
-Przyjechałem tutaj z moim przyjacielem, aby grać w Skrze. Jutro mam pierwszy trening...
-Aaaaaa. Już rozumiem o kim siatkarze mówili...
-Znasz ich?-zapytał lekko zdziwiony.
-Taaaaa... Bartosz Kurek jest moim starszym bratem...
-To już wiem czemu jesteś taka wysoka...-zaśmialiśmy się razem.
Facundo jest bardzo sympatycznym facetem. Ciekawe skąd zna polski. Nie chcę być ciekawska, więc się go o to nie zapytam. Po jakiś 30 minutach rozmowy zadzwonił mój telefon. Przeprosiłam na chwilę "Śmieszka" i odebrałam...

                                                  ****************************

  I jest 10 rozdział! :D Jak wam się podoba? Czytacie go chociaż? Piszcie opinie w komentarzu!!!!

środa, 11 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 9 część 2

            U Agaty:

Miałam wszystkiego dość! Zranił mnie... Tak cholernie mnie zranił... W końcu to facet. Oni tylko to potrafią robić. Czasami zastanawiam się czy ranienie rozkochanych w sobie dziewczyn to nie ich hobby! Kolejny dureń! Ale ja nie będę się nim przejmować. Jestem twarda. Nie mam zamiaru znów płakać przez jakiegoś osobnika płci męskiej. Zepsułam im i z resztą sobie też cały wieczór... A zapowiadało się tak fajnie... No cóż. Tak bywa...
Wsiadłam do samochodu i odpalając silnik jednocześnie bardzo głośno włączyłam radio. Muzyka od zawsze pomaga mi się uspokoić... Leciała właśnie piosenka : Adama Lamberta "Runin".  Uwielbiam tą piosenkę i po prostu kocham ją śpiewać! Już trochę bardziej spokojna (muzyka w moim przypadku działa cuda) odjechałam w stronę domu. 
Podjechałam pod osiedle i zauważyłam samochód Nowakowskiego. Co on tutaj robi? Chyba przecież tu nie mieszka!? Bartek raczej by mi  powiedział o tym, że na naszym osiedlu mieszkają jeszcze jacyś inni siatkarze... Bynajmniej wydaje mi się, że by mnie o tym powiadomił, ale 100% pewności nie mam..
Wyłączyłam radyjko i wyjęłam kluczyki ze stacyjki, po czym zamknęłam auto i podążyłam w stronę drzwi do bloku, w którym mieszkałam. Nie maiłam ochoty iść po schodach na siódme piętro więc zdecydowałam się na windę. Poszłam w jej stronę i zgadnijcie kogo zobaczyłam!!!! Przed nią stał typowy facet (oczywiście  o Piotrka mi chodzi). Zrobiłam dwa głębsze wdechy i już w całkowitym spokoju podeszłam do windy i zaczęłam na nią czekać... Czułam jak Piter wlepia we mnie swe niebieskie tęczówki. Nie powiem, ale zaczynało mnie to już denerwować. Jedyne o czym w tedy myślałam to: "Niech ta winda w końcu przyjedzie" lub "Niech on się nie odezwie!". Niestety Bóg nie wysłuchał moich błagań i jak na złość Nowakowski zaczął mówić:
-Proszę... Porozmawiajmy... Nie skreślaj mnie... Bardzo mi na tobie zależy, ale to dzieje się zdecydowanie za szybko... Wybacz mi...
Nie wiele myśląc zaczęłam na niego krzyczeć. Zapewne obudziłam całe osiedle.
-Ja mam ciebie nie skreślać?!!! Ty właśnie skreśliłeś mnie!!! Co ty sobie wyobrażasz? Że rzucę ci się teraz w ramiona i będę udawać, że nic się nie stało??? Mylisz się!! Jesteś typowym facetem! Najpierw oczarowujesz w sobie dziewczyny, ale później zostawiasz je jak jakieś szmaty!!! Myślisz, że jak jesteś gwiazdką polskiej siatkówki to możesz wszystko? Gówno prawda!! Myślałam, że ty jesteś inny. Normalny, miły, uczuciowy facet, a tu bum!! Ogromne zaskoczenie! Jesteś po prostu zwykłą łajzą! Idź rozkochiwać w sobie następny naiwne laski! Do mnie się nie zbliżaj! - wykrzyczałam mu w twarz i jednak postanowiłam iść tymi nieszczęsnymi schodami...
Podchodzę pod swoje drzwi i widzę jak Piotrek wychodzi właśnie z windy, otwiera mieszkanie obok mojego i do niego wchodzi.
Boże! Co za ironia losu! Dlaczego akurat on musi być moim sąsiadem? Bartek oczywiście nie mógł mnie o tym powiadomić... No trudno! Jedyną rzeczą, która mi teraz może pomóc to MUZYKA i ŚPIEWANIE! Chyba tylko to mi w życiu zostało...
Otworzyłam drzwiczki do swojego jakże pięknego mieszkanka i pierwsze co zrobiłam to podejście do telewizora i włączenie ESKA.TV. 


                                                    ***************************
A tu tak na poprawienie dnia Michał Winiarski! 

        

sobota, 7 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 9 część 1

           Perspektywa Michała W. :

  Co mu odbiło? Wybiegł z domu jakby wkurzony i smutny jednocześnie... Co ona mu powiedziała? Albo bardziej odpowiednim pytaniem będzie CO ON JEJ POWIEDZIAŁ??? Muszę to sprawdzić. Może Aga mi powie... W końcu przecież jesteśmy przyjaciółmi...
Wpadłem do domu jak poparzony i ujrzałem płaczącą Agatkę... Była bardzo przybita... Nie ruszała się wcale, tylko patrzyła w jeden punkt. Podszedłem do niej spokojnie i przytuliłem... Teraz byłem pewny... On musiał jej coś zrobić, albo powiedzieć coś nie miłego... Inaczej tak by nie zareagowała. 
-Co się stało?-zapytałem po chwili. Spojrzała mi w oczy i znów się rozpłakała.
-Czemu faceci to takie świnie? Albo inaczej. Czemu faceci, na których mi zależy to świnie?-odpowiedziała mi. Co on jej do cholery zrobił!!!???? 
-Opowiedz mi o wszystkim. Na pewno ci ulży na sercu...-szepnąłem, a on tylko prychnęła zażenowana.
-Zapytaj swojego najwspanialszego przyjaciela-Piotrusia! Następnego typowego faceta i głupią gwiazdkę sportu! Zadufany w sobie idiota!!!-krzyknęła, a ja w ogromnym szoku odsunąłem się minimalnie od niej. Chyba to zauważyła bo znów zaczęła mówić...
-Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam... Po prostu zrobił coś o czym jak na razie nie chcę rozmawiać... Zawołaj chłopaków i bawcie się dalej, a ja pojadę do domu. Nie chcę wam psuć zabawy. Kiedy indziej nadrobimy. Ja teraz muszę się odstresować, a pomoże mi przy tym spokój muzyka.-powiedziała i poszła w stronę wyjścia.-Jeszcze raz przepraszam, że popsułam ci humor. To do zobaczenia. Jutro macie trening! Nie szaleć za bardzo! Pa.-rzekła ubierając się w beżowy płaszczyk i wyszła...

piątek, 6 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 8

           Perspektywa Piotrka:

 Zamurowało mnie! Przecież to nie możliwe, że z mojego powodu jest smutna. Przecież nic jej nie zrobiłem... A może ona chciała, abym na tom dzisiejszą imprezę przyszedł? Może i tak... Ciekawe czy to co mówił Winiar jest prawdą... Jeśli tak, to muszę jechać z nią porozmawiać... Nie chcę, aby mnie znienawidziła. Chyba się w niej zakochałem... Jest pierwszą dziewczyną, która mi się spodobała po tym co mi zrobiła moja była... Agata jest jakaś inna... Taka wyjątkowa... Nie mogę jej stracić. Biorę kurtkę i jadę do Michała... Muszę się przekonać czy nie ściemniał! Po prostu muszę!
Zabrałem wszystkie niezbędne dokumenty do prowadzenia samochodu, założyłem buty i kurtkę  i zamykając drzwi na klucz poszedłem do swojego samochodu... Trochę ciekawy, a za razem zmartwiony podjechałem pod dom Winiarskiego.  Nawet nie pukając do drzwi wszedłem do środka i się rozebrałem (tylko z butów i kurtki oczywiście), po czym od razu podążyłem w stronę salonu. Winiarski miał rację. Aga siedziała sama i gapiła się w swój telefon... Naprawdę ślicznie wyglądała... Jak zawsze z resztą. 
-Cześć...- rzekłem.
Wzrok każdego powędrował w moją stronę, każdego oprócz jej...
-A któż to postanowił zadowolić nas swoją obecnością? Chciało ci się tu do nas przyjeżdżać?-na powitanie naskoczył na mnie Pliński. O co mu chodzi? Przecież nie mówiłem, że nie chce mi się z nimi siedzieć...
-Tak jakoś wyszło... Co porabiacie?-zacząłem całkiem spokojnie i spojrzałem na Winiarskiego. Lekko się do mnie uśmiechnął i wskazał Agatę. Serce się kraja jak na nią patrzę... Jeszcze nigdy nie widziałem jej takiej smutnej. Michał miał rację...
-Powiedz no ty mi! Co żeś zrobił naszej kochanej Agatce? Siedzi tak od początku balangi i nic innego nie robi tylko się w ten telefon gapi!-zapytał Andrzej Wrona. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Mina od razu mi zrzedła. Chyba "niebieskooki" to zauważył, bo zaczął coś mówić.
-Agaaatko?!!!-rzekł Winiarski w jej stronę. Ona jednak nawet na niego nie spojrzała.-Agata!!!-krzyknął już trochę głośniej.
-Czego dusza jęczy???-odpowiedziała oschle nadal robiąc coś na telefonie...
-Może łaskawie odłożyłabyś ten telefon i zaczęła się bawić??? Wydaje mi się, że właśnie po to się chodzi na imprezy...-kontynuował. 
-Ta! Jasne!-prychnęła-A niby co mam innego robić? Tańczyć? Ciekawe z kim! Wy na pewno zaraz będziecie zchlani w trzy dupy, a ja, jak jakaś niańka będę musiała pilnować, żebyście czegoś głupiego nie odwalili! To ma być impreza?! Nie mam z kim pogadać, bo nikt z was mnie nie zna i nie rozumie! Piotrek nie raczył przyjść, a on jeden potrafi mnie rozweselić! A co ja się  nim przejmuję? Przecież on i tak mnie nie znosi więc totalna klapa! Wiecie co? Dobrze, że nie zdążyłam się napić czegoś mocniejszego, bo za chwilę chyba do domu pojadę i obejrzę jakiś następny beznadziejny film!!! Tak chyba będzie najlepiej!!-wydarła się na niego, nadal patrząc w ten głupi telefon. Co ona na nim robiła???
Popatrzyłem na Winiarskiego wzrokiem typu "Weź ich z tond! Muszę z nią porozmawiać w cztery oczy...". On od razu zrozumiał i razem z chłopakami gdzieś poszli.. Musiałem jej powiedzieć co tak naprawdę czuję. Może to trochę za szybko się dzieje, ale po prostu muszę! 
-Mylisz się... Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz...-szepnąłem dość głośno. Wydawało mi się, że nie da się głośno szeptać, ale widocznie się da. Mniejsza z tym!
Agata zastygła. Nie wiedziała co zrobić. Po chwili spojrzała na mnie zdziwiona...
-Uwielbiam cię... Uwielbiam twój uśmiech i oczy jak się śmiejesz. Uwielbiam twoje nastawienie do życia... Uwielbiam wszystko z tobą związane... Twój głos, twój zapach perfum, twój ubiór. Jesteś wyjątkowa... Jesteś dla mnie wszystkim... Potrzebuję cię... Gdy nie ma cię obok mnie czuję się nieswojo... Potrzebuję twojego wsparcia, twojej osoby, twojego uśmiechu... Jesteś dla mnie strasznie ważna... Jesteś dla mnie wszystkim... Nienawidzę gdy płaczesz, gdy jesteś smutna... Nigdy nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził! Nigdy!-skończyłem swoje "przemówienie" i czekałem na jej reakcję... Była zakłopotana... Nie wiedziała co powiedzieć... Chyba powinienem opuścić to pomieszczenie... Ona raczej nie czyje tego co ja...
-Przepraszam-szepnąłem i już chciałem iść, ale ona dosłownie rzuciła się mi na szyję... Mocno ją przytuliłem i usiadłem na kanapie sadzając ją sobie na kolanach... Taki szczęśliwy chyba nigdy jeszcze nie byłem... Wtuliła się we mnie i lekko uśmiechnęła..
-Powiedziałeś prawdę?-zapytała niepewnie... 
-Oczywiście, że prawdę. Nie mógł bym cię okłamać!
-Dziękuję ci. Dziękuje, że tutaj przyszedłeś i, że mi to powiedziałeś... Może to dziwne, ale czuję do ciebie to samo... Nie chcę cię stracić...-szepnęła i spojrzała mi w oczy. Nie wiem czemu to zrobiłem. Zacząłem zbliżać swoje wargi do jej... Nie stawiała oporu... Złożyłem na jej ustach lekki pocałunek, który z każdą chwilą przeobrażał się w bardziej namiętny... Ale przecież to nie mogło tak być! Znam ją zaledwie parę dni!  Nie chcę jej później skrzywdzić, ale ja już chyba to zrobiłem... Musiałem to przerwać! Po prostu musiałem! Oderwałem się od niej. Zdziwiła się.
-Przepraszam cię... To chyba dzieje się trochę za szybko... Nie chcę cię później zranić... Naprawdę przepraszam....-mówiłem zakłopotany i stanąłem przed nią. 
-Nie chcesz mnie zranić? Już za późno! Po co mi to wszystko mówiłeś? Po co mnie pocałowałeś? Po co dałeś mi nadzieję, że jestem dla ciebie chodź trochę ważna? No powiedz mi po co????-krzyczała, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Nie miałem bladego pojęcia co mam jej odpowiedzieć. Jedynym rozwiązaniem, które wpadło mi do głowy było po prostu wyjść... Zostawiłem ją samą i podążyłem w stronę auta. Byłem na siebie strasznie zły. Ona mi tego nigdy nie wybaczy! To jest pewne!
Po drodze do samochodu zaczepił mnie jeszcze Winiarski.
-Już idziesz? Co się stało?-powiedział, a ja noc sobie z tego nie robiąc wsiadłem do samochodu i pojechałem w stronę domu...

                                    *******************************************
    
  Cześć wszystkim! Takiego przebiegu wydarzeń pewnie się nie spodziewaliście prawda? :D
Mam nadzieję, że się podoba. Jutro postaram się dodać nowy rozdział. 
Jako, że dziś jest 6 grudzień to życzę wam wspaniałych Mikołajek i fajnych prezentów!




poniedziałek, 2 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 7

             Wróciłam do domku. Mój kochany braciszek jak zwykle w wolnej chwili siedział i oglądał "Dlaczego Ja?". Tak,tak. Dobrze czytacie. On jest fanem tego serialu dla mało mądrych ludzi (moim skromnym zdaniem oczywiście). 
-No w końcu jesteś! Już miałem w policję dzwonić w sprawie zaginięcia jakiejś Agaty Kurek, która poszła do galerii i nie dawała znaku życia przez cały dzień! Kupiłaś coś chociaż?-Bartek zaczął swój bardzo interesujący monolog.
-Nie braciszku. W tych oto torebkach, które trzymam po drodze nazbierałam kamieni!- odrzekłam ironicznie.
Może nie było to zbyt grzeczne, no ale HELLO! Trzeba też czasami pomyśleć. U Bartka nie zdarza się to zbyt często, więc mogłam się tego spodziewać. 
On jednak pokiwał tylko głową i znów zaczął oglądać ten jakże cudowny serial... 
Wydaje mi się, że zapomniał o tej imprezie. Przecież jest już 18:25, a on nawet koszuli sobie nie wyprasował! Będzie wyglądał jak jakiś imbecyl za przeproszeniem! No sorry, ale ja tego za niego nie zrobię. Niech sam sobie radzi. 
Ruszyłam w stronę mojego małego gniazdka (pokoju) i rzucając torby z zakupami na łóżko podeszłam do szafy. 
-Nie mam w co się ubrać..-szepnęłam sama do siebie. Chryste Panie! Jest już ze mną tak źle, że zaczynam sama ze sobą gadać! Brakuje mi Sylwii. Cóż! Taki mój los. Trzeba sobie jakoś samemu radzić...
Stałam i stałam wpatrując się w moje ulubione sukienki zastanawiając się, którą mam założyć. Mój wybór padł na błękitną, lekko falbaniastą sukienkę bez ramiączek. Do tego czarne balerinki. (miałam ochotę na założenie jakiś butów na koturnie, ale w nich byłabym wyższa od niektórych siatkarzy, więc wole nawet nie próbować). Pomalowałam paznokcie na czerń i zrobiłam sobie lekki makijaż. Włosy związałam w koka i wyszłam z pokoju, aby zerknąć co robi Bartek. 
-No w końcu się naszykowałaś! Ile można się szykować? No ja się pytam ile?! 
-Długo Bartuś, długo... A ty już naszykowany jesteś?-spojrzałam na niego w lekkim szoku. 
Był ubrany w bardzo ładną koszulę w kratkę, do tego założył czarne (trochę przylegające do nóg) spodnie i czarne trampki. Byłam wprost zaskoczona! Nie przypuszczałam, że Kurek ma taki dobry gust. Kiedyś to chodził wszędzie w dresach. 
-Co się tak przyglądasz? Aż tak źle wyglądam?-spojrzał na swoje odbicie w lustrze i zaczął się zastanawiać nad swoim wyglądem.
-Nie, nie! Muszę z przykrością przyznać, że wyglądasz wyśmienicie!
-A czemuż to "z przykrością"?-zapytał
-Bo wyglądasz lepiej ode mnie...-szepnęłam, a on zaczął się śmiać jak jakiś nawiedzony. Spojrzałam na niego z pod byka.
-Czemu tak rżysz?! Coś śmiesznego powiedziałam? Wydaje mi się, że nie! Dobra. Chodź już jedziemy, bo w końcu się spóźnimy! A tego nikt nie lubi...-wygłosiłam swoją jakże interesującą przemowę i wychodząc z domu zabrałam ze sobą jeszcze kopertówkę i telefon, który do niej włożyłam.  Bartek dokładnie zamknął drzwi i zjechaliśmy na dół windą, po czym wsiedliśmy do samochodu Kurasia i odjechaliśmy w stronę domostwa Winiarskiego...
Przez cała drogę nie rozmawialiśmy ze sobą. Ja byłam jakaś przybita tym, że Piotrek się nie pojawi. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawia. Naprawdę żałuję, że nie chce mu się przyjść. Albo po prostu mnie nie lubi i dla tego nie chce przyjść? Już sama nie wiem. Mam nadzieję, że tak nie jest... Polubiłam go. Nawet bardzo go polubiłam... :D
Podjechaliśmy pod domek Michała. Właściwie to nie domek tylko porządny, duży dom. Zapukałam do drzwi i długo nie musiała czekać aby ktoś je otworzył. 
-O!Jesteście już! Wchodźcie, wchodźcie... Agatko.. Do twarzy ci w błękicie..- uśmiechnął się, a ja wchodząc do jego mieszkania odwzajemniłam uśmiech. 
Wchodząc do salonu Bartek przywitał się ze wszystkimi i wlał sobie soku do szklanki, a ja znów lekko się uśmiechnęłam. Wszyscy się na mnie patrzyli.. Krępowało mnie to trochę. Byli już chyba wszyscy. Oprócz Nowakowskiego oczywiście...
-Mam coś na twarzy?-zapytałam zwracając się do chłopaków zgromadzonych w pokoju.
-Nie..-odpowiedzieli jednogłośnie. Jeszcze bardziej się zdziwiłam. O co im może chodzić? 
-Więc może łaskawie wyjaśnicie mi czemu się tak na mnie lampicie? 
-Wyglądasz po prostu...-zaczął Kłos.
-Pięknie. Wyglądasz naprawdę pięknie...- dokończył za niego Wrona, a ja czułam jak moje policzki robią się czerwone...  
Bartek popatrzył na nich lekko zdziwiony i zaczął śmiać się pod nosem.  Przerwał mu Winiar, który zaczął się drzeć w niebo głosy. Chyba cały Bełchatów go usłyszał.
-Zaczynamy imprezkę!!!!!!!!!-krzyczał
-A nie czekamy na Pita?-zapytał Muzaj
Już Winiarski chciał coś powiedzieć, ale ja byłam szybsza...
-Nie chce mu się siedzieć w naszym towarzystwie... Albo inaczej. Nie chce mu się siedzieć w MOIM towarzystwie...-rzekłam zrezygnowana i włożyła sobie do ust cukierka czekoladowego. Mniam!
-Jesteś tego pewna?-zapytał Winiarski. Wydawało mi się, że jakoś posmutniał. Ale przecież przed chwilą tryskała z niego energia. Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi..
-Jestem tego pewna, jak tego, że kocham siatkówkę...-odrzekłam stanowczo, a chłopaki zerkali raz na Michała, a raz na mnie. 
-Mylisz się... Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz...-odpowiedział błękitnooki i wyszedł z domu. 
Nie powiem, ale bardzo mnie to zdziwiło. Teraz to kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi. Piotrek mnie nie lubi i tego jestem pewna. Nawet nie wiem po co tutaj przyszłam. Chciała trochę potańczyć i się pośmiać, ale już nie mam na to najmniejszej ochoty...

          **********

Perspektywa Michała Winiarskiego:

     Wyszedłem zły z domu i postanowiłem zadzwonić do Piotrka. Przecież to nie jest tak, że on jej nie lubi! Nowakowski nie jest typem imprezowicza! Nigdy nie lubił zbytnio takich zabaw. Jest bardzo nieśmiały i jeśli ktoś mu się spodoba to robi wszystko, abyśmy go nie ośmieszyli... 
-Halo?-odebrał. Dzięki Bogu!
-Ruszaj dupę i przyjeżdżaj! Agata myśli, że jej nienawidzisz! BA!! Ona jest pewna, że jej nie znosisz! Siedzi teraz sama i smutna jak jakiś lis! Nawet sobie nie wyobrażasz jak ona dziś pięknie wygląda! Jeśli choć trochę ci na niej zależy to masz tu za chwilę być!!!! A jeśli nie to obiecuję ci! Ani Aga, ani ja nigdy się do ciebie nie odezwiemy!!!! Przemyśl to sobie byle szybko! Nara!!!-wydarłem się do telefonu i nie czekając na odpowiedź rozłączyłem się.
Mam nadzieję, że zaraz się tu pojawi, bo jak nie to na pewno któryś z chłopaków zacznie ją podrywać!
Opanowałem się i już trochę spokojniejszy wróciłem do gości...


                                                   ****************************

     Cześć wszystkim tutaj zgromadzonym! :D Chciałabym was przeprosić za to, że tak długo nie dodawałam nowych wpisów. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Jak najszybciej postaram się dodać następny rozdział.
                                            Komentujesz=Motywujesz!!!!!!!!